Łukasz Mejza był mocno zaangażowany w prowadzenie kampanii wyborczej w Zielonej Górze, gdzie startował z list PiS-u. Polityk najwyraźniej wierzył w moc plakatów ze swoim wizerunkiem. Jak się okazało, część z nich została umieszczona w nielegalnych miejscach. Jak dowiedział się nasz korespondent Piotr Jędzura, ludzie Łukasza Mejzy umieścili nocą 1187 banerów m.in. przy Szosie Kisielińskiej, na os. Pomorskim i Śląskim, ale też przy ul. Polanka, Herberta, Ułańskiej, Westerplatte, czy Bema.
- Pamiętacie w nocy z 11 na 12 października kiedy plakaty wyborcze zaśmieciły dużą cześć miasta. Mówiłem, że nie ma na to zgody i nie będzie tolerancji dla takich skandalicznych ekscesów. Wszystko zostało zdjęte i policzone, jest decyzja o karze, wynosi ona ponad 78 500 zł. Jest to już decyzja prawomocna. Oznacza to, iż cała procedura została zakończona – poinformował w poście na Facebooku prezydent miasta.
Janusz Kubicki od razu miał nakazać Zakładowi Gospodarki Komunalnej, Straży Miejskiej i Wydziałowi Zarządzania Drogami usunięcie plakatów wyborczych, które zniknęły z przestrzeni publicznej jeszcze tego samego dnia.
- Łącznie było to 1187 reklam w postaci billboardów informacyjnych o wymiarach 1 m x 0,7 m oraz 13 banerów informacyjnych o wymiarach 1 m x 3 m. Czemu wymiar jest ważny i ilość? Od tego zależy wysokość kary za wykorzystanie terenów miasta bez pozwolenia. Zgodnie z uchwały Rady Miasta z 21 stycznia 2020 roku oraz 30 listopada 2021 roku, wyliczono karę pieniężną wynoszącą ok. 78 500. zł. Mam nadzieję, że to ostatnia tego typu nieprzyjemna sytuacja w Zielonej Górze – czytamy w poście. Prezydent Zielonej Góry podkreślił, że decyzja jest ostateczna i niebawem rozpocznie się egzekucja administracyjna.
To nie koniec kłopotów Łukasza Mejzy. Zielonogórska prokuratura okręgowa wszczęła własne śledztwo w sprawie oświadczenia majątkowego posła. – Dotyczy braku mieszkania w oświadczeniu majątkowy posła – mówi prokurator Ewa Antonowicz, rzeczniczka zielonogórskiej prokuratury okręgowej. Jak wynika z wcześniejszych zeznań posła Mejzy, miał mieszkanie o powierzchni 59 mkw. Wycenił je wtedy na pół miliona złotych. Teraz mieszkanie zniknęło.Nieprawidłowości dotyczące zeznania majątkowego Mejzy bada prokuratura.
Jak ustalił nasz korespondent, to nie koniec kłopotów Mejzy. Zielonogórska prokuratura okręgowa wszczęła własne śledztwo w sprawie oświadczenia majątkowego posła. – Dotyczy braku mieszkania w oświadczeniu majątkowy posła – mówi prokurator Ewa Antonowicz, rzeczniczka zielonogórskiej prokuratury okręgowej. Jak wynika z wcześniejszych zeznań posła Mejzy, miał mieszkanie o powierzchni 59 mkw. Wycenił je wtedy na pół miliona złotych. Teraz mieszkanie zniknęło.
W naszej galerii możesz zobaczyć chwilę zaprzysiężenia Łukasza Mejzy na posła: