Były szef KOD od 2008 r. miał zasądzone 700 zł alimentów na rzecz dwóch synów i córki z pierwszego małżeństwa, tj. 2100 zł. miesięcznie na całą trójkę. Zazwyczaj płacił dużo mniej, ok. połowy zasądzonej kwoty. Według informacji z prokuratury, jego zaległości w ub. roku sięgały już 150 tys. zł.
Tymczasem w rozmowie z blogerką portalu Naczatach.pl Kijowski o zaległościach nie wspomina słowem i uważa, że w sprawie płacenia alimentów zrobił tyle, ile mógł. - Od stycznia 2016 r. wydruki moich przelewów na alimenty wiszą w internecie. W 2016 r. to ponad 33 tys. zł. Media tego nie zauważyły. (.) W sprawie alimentów prokuratura umorzyła postępowanie. Nie stwierdziła, żebym się uchylał - mówi Kijowski. - Czyli twoje dzieciaczki nie głodują? - dopytuje blogerka. - Dzieciaczki? Oni wszyscy są dorośli. A chłopaki sami się utrzymują. (.) Absolutnie mam czyste sumienie w tej sprawie. Chociaż każdy mógł-by być lepszym ojcem - uważa były lider KOD.
Ten sam Kijowski żalił się niedawno, że nie może znaleźć pracy, a zakupy spożywcze robią mu znajomi. Twierdził, że sytuacja materialna jego rodziny jest dramatyczna i niewykluczone, że wyemigruje z kraju. Doszło nawet do tego, że jego sympatycy przeprowadzili zbiórkę pieniędzy pod hasłem "Stypendium Wolności". Dla Kijowskiego zebrano 33 tys. zł.
ZOBACZ TAKŻE: Komornik zajmie kasę dla Kijowskiego?