5. posiedzenie Sejmu X kadencji. Przed Sejmem stawili się Maciej Wąsik i Mariusz Kamiński w otoczeniu posłów PiS

i

Autor: Artur Hojny/SUPER EXPRESS 5. posiedzenie Sejmu X kadencji. Przed Sejmem stawili się Maciej Wąsik i Mariusz Kamiński w otoczeniu posłów PiS

Walczak ocenia wielką drakę na Wiejskiej

Kamiński i Wąsik: O dwóch takich, co przegrali

2024-02-07 15:17

Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik próbowali pod osłoną prezesa Kaczyńskiego wedrzeć się we wtorek do Sejmu. Nie udało się. Chociaż zapowiadali powrót na Wiejską po dziejową sprawiedliwość, wygląda na to, że byliśmy świadkami ostatniego aktu tej farsy o dwóch takich, co cierpieli na pluszowym krzyżu – pisze w swoim komentarzu dziennikarz „Super Expressu” Tomasz Walczak.

Wąsik pocałował klamkę, Kamiński zaginął w boju

Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik próbowali pod osłoną prezesa Kaczyńskiego wedrzeć się do Sejmu. Nie udało się. Wąsik co prawda przedarł się pod budynek Sejmu, ale pocałował klamkę. Wystarczyło zamknąć przed nim drzwi, by powstrzymać jego szturm. Kamiński utknął gdzieś po drodze w objęciach strzegących przed nim Sejmu funkcjonariuszy Straży Marszałkowskiej. Obaj jak niepyszni odstąpili od oblężenia, wsiedli w samochody i ruszyli do innej czasoprzestrzeni.

Obserwując tę desperacką próbę powrotu do centrum debaty publicznej, można było odnieść wrażenie, że ogląda się film, który wchodzi na ekrany długo po tym, kiedy miał swój moment dziejowy. Jest trochę jak ze słynnym dziełem Andrzeja Żuławskiego „Na srebrnym globie”, który w swoim czasie wykoleiła peerelowska cenzura. Gdyby pojawił się w kinach tuż po nakręceniu w latach 70. byłby wpływowym dziełem światowej kinematografii zwiastującym „Gwiezdne wojny” i inne wielkie widowiska s-f. Premiera wiele lat później sprawiła, że był już tylko ciekawostką kinematograficzną.

Koniec farsy

I tak samo z Wąsikiem i Kamińskim – gdyby ich szturm odbył się jeszcze przed zatrzymaniem i osadzeniem w styczniu, robiliby za bohaterów zbiorowej wyobraźni psujących zabawę rządowi. Próba wskrzeszenia tamtych emocji dziś jest skazana na śmieszność. Ich pięć minut politycznej sławy skończyło się w momencie, kiedy opuścili więzienie dzięki Andrzejowi Dudzie. Nawet ich wstrząsające opowieści o rzekomych torturach, którym mieli być poddawani w więzieniu, obeszły tylko pisowskich naganiaczy, którzy próbowali reanimować tego pijarowego trupa. Na próżno.

Emocje społeczne nigdy nie były po stronie Kamińskiego i Wąsika. Nie ma ich tym bardziej teraz, kiedy żyjemy innymi tematami. A i koledzy z PiS odpuścili wyraźnie tę straconą sprawę i nie mają zamiaru tłumnie ratować mandatów poselskich obu panów. Nawet prezes wiodący lud pisowski na podsejmowe barykady robił to bez większego przekonania i świadom cyrku, w którym uczestniczy. Chociaż Kamiński i Wąsik zapowiadali powrót do Sejmu po dziejową sprawiedliwość, wygląda na to, że byliśmy świadkami ostatniego aktu tej farsy o dwóch takich, co cierpieli na pluszowym krzyżu.