Arogancja, buta, pazerność - oceniają krótko poczynania rządu PiS posłowie opozycji. W czwartek była premier Beata Szydło (55 l.) tłumaczyła się z nagród, które dostawali jej podwładni w 2017 r. - Ministrowie i wiceministrowie w rządzie PiS otrzymywali nagrody za ciężką uczciwą pracę. Te pieniądze się im po prostu należały - zapewniała Szydło.
Okazuje się jednak, że kryterium przyznawania bonusów wcale nie były spektakularne sukcesy danych ministrów. Nieopatrznie ujawnił to minister Jurgiel, który twierdzi, że dostał nagrodę za zwyczajne wykonywanie obowiązków ministra! "U podstaw decyzji znalazły się miarodajne oceny mojej pracy na stanowisku ministra rolnictwa i rozwoju wsi, gdzie wymagane są wysokie kompetencje, łącznie z dyspozycyjnością, która wyraża się ponadwymiarowym czasem pracy" - napisał polityk w odpowiedzi na interpelację Krzysztofa Brejzy (35 l.) z PO. - Przecież ministrowie mają nienormowany czas pracy i obejmując urząd, doskonale wiedzą, a przynajmniej powinni, że taka służba nie polega na piciu kawy w biurze przez osiem godzin - szydzi z tłumaczenia ministra rolnictwa Brejza. - To pokazuje najlepiej, że politycy PiS nie dostawali nagród za osiągnięcia, tylko stałe comiesięczne dodatki do pensji. Myślę, że powinni oddać te pieniądze - dodaje poseł PO.