Z niemałym zdumieniem wysłuchałem więc tych słów p. Donalda Tuska, byłego liberała: "Żarty się skończyły. Będziemy szukali wszystkich dostępnych metod, aby tam, gdzie jest to możliwe, ceny nie były efektem takiej wulgarnej, bezczelnej spekulacji".
Zaraz: ceny cukru są efektem tego, że dziesięć lat temu federaści z Brukseli kazali zamykać cukrownie i likwidować plantacje! Oraz tego, że NBP, idąc w ślady Waszyngtonu i Brukseli, dodrukował za dużo złotówek... Wystarczyło, że trochę cukru zabrakło, a ludzie bojąc się, że zabraknie całkiem, a mając pieniądze, rzucili się na sklepy. I cena poszła w górę, bo musiała.
>>> Wszystkie felietony Janusza Korwina-Mikke
Gdyby nie poszła, pojawiłyby się - jak w PRL-u - kolejki po cukier. Ludzie marnowaliby czas i nerwy, stojąc w tych kolejkach. A tak jedni kupują i klną federastów, inni też klną, ale postanawiają przeczekać. A spekulanci... Pewno są i tacy, którzy widząc, że ceny rosną, kupili go po 4,50 i zamierzają sprzedawać po 6,50. Moim zdaniem przeliczą się i stracą.
Cukier bowiem jest za drogi. Jest za drogi, bo tego chciała Bruksela. Ale skoro w Europie można go kupić po 3,50, to ci, co kupują go po 5 zł, popełniają błąd.
Trzeba poczekać - handlarze i kupcy zaraz dowiozą tańszy. A po ile mógłby być cukier? Gdyby nie ci łajdacy z Unii Europejskiej, przypuszczalnie byłby po 1,70-1,80 zł. Cukrownicy musieliby walczyć o klienta, więc taka cena by się utrzymała. Aha: ten dodruk pieniądza... Powiedzmy: 2,20 zł.
Patrz też: Sławomir Jastrzębowski: Proszę mi pomóc: czy ja przepraszam Dorna?
A teraz kluczowe pytanie. Dlaczego ONI chcieli, by produkcja cukru spadła, by zdrożał? Gadanie, że to dlatego, że cukier jest niezdrowy - włóżmy między bajki. Raczej mówmy, że niektórzy producenci cukru dali federastom z Brukseli w łapę, by pozbyć się konkurencji i zwiększyć swoje zyski...
Ale główny powód jest inny. Jeśli koszt produkcji kilograma cukru to złotówka, a sprzedawany jest po 1,50 zł, to ONI zainkasują podatek 19 proc. od 50 groszy - czyli ok. 9 groszy. Jeśli sprzedawany jest po 3 zł - to 32 proc. (progresja!) od zysku 2 zł daje 64 grosze. Czyli ONI zrabują od nas SIEDEM razy więcej!
Nawet gdyby ludzie zacisnęli pasa i jedli dwa razy mniej cukru, to i tak ONI zedrą z nas ponad trzy razy więcej! I tu jest pies pogrzebany! "Gdy nie wiadomo, o co chodzi, to wiadomo, że chodzi o pieniądze". A ONI są bardzo pomysłowi w rabowaniu nas.
Jeśli zakazują żarówek i każą kupować 25 razy (!) droższe jarzeniówki, to dlatego, że dostali w łapę od producentów, ale też dlatego, że ściągną o wiele większy podatek. I to my go płacimy.
Przeczytaj koniecznie: Tadeusz Płużański: Złote żniwa i Lis
Jeśli każą jeździć z zapalonymi światłami, to dlatego, że samochód zużywa wtedy na 100 km o 0,6 l benzyny więcej, a prawie 70 proc. ceny paliwa to podatki (nie tylko akcyza przecież!). Pamiętajmy: IM zawsze chodzi o nasze dobro. Konkretnie: chcą nasze dobra obrabować!