Jeszcze kilka lat temu pisano o ich wielkiej miłości. A teraz jest wojna małżeńska w sądzie. Ich sprawa rozwodowa trwa od trzech lat! - W?ocenie sądu zasądzone alimenty są adekwatne do możliwości zarobkowych powoda. Osiąga bardzo wysokie dochody jak na realia polskiej rzeczywistości. Sam przyznał, że jest to obecnie kwota 40 tys. zł - argumentował sąd dwa lata temu.
Ale wyrok nie jest prawomocny. Były premier walczy o to, by płacić mniej. A, jak twierdzi jego żona, długi alimentacyjne męża rosną w astronomicznym tempie. Obecnie ma zalegać na prawie 60 tys. zł. - On czuje się bezkarny. Mam orzeczenie o niepełnosprawności, z którego wynika, że potrzebuję pomocy, a on od wypadku nie interesuje się tym, czy mam pieniądze na życie, na leczenie. Nie mogę uwierzyć w to, że człowiek, były premier, tak postępuje. Gra na zwłokę, by przeciągnąć sprawę i pokazać w rozliczeniu rocznym, że ma niskie dochody. Powinien ponieść konsekwencje lekceważenia wyroku sądu - przekonuje nas Izabela Olchowicz-Marcinkiewicz.
Co na to były premier? Wczoraj, mimo wielu prób, nie udało nam się z nim skontaktować. Kilka miesięcy temu nie chciał z nami rozmawiać w sprawie alimentów.
Przypomnijmy, że po wypadku samochodowym sprzed ponad trzech lat Izabela Marcinkiewicz chodzi w specjalnym stabilizatorze. Nawet najdelikatniejsze dotknięcie sparaliżowanego miejsca sprawia jej straszny ból. - Mam przeczulicę lewego barku i potrzebuję pieniędzy na leczenie, ciągłej opieki przy myciu się, ubieraniu - mówiła nam.
ZOBACZ TAKŻE: Marcinkiewicz prosi Isabel, by nie nasyłała na niego komornika