Minister środowiska Henryk Kowalczyk, który dostał 65,1 tys. zł nagrody za 2017 r., stawia premierowi Morawieckiemu warunek w sprawie likwidacji nagród. Jaki? - Jeśli będzie systemowe rozwiązanie dla podsekretarzy stanu, jeśli będą oni zarabiać więcej, to jestem za tym, aby nie było nagród. Natomiast jeśli podsekretarz stanu zarabia połowę mniej niż osoba, którą nadzoruje, to nie jest to dobre rozwiązanie - mówi nam.
Morawiecki zapowiedział bowiem kilka dni temu, że podwyżek dla ministrów i ich zastępców nie będzie.
- Wynagrodzenia dla ministrów i wiceministrów pozostaną na dotychczasowym poziomie - oznajmił premier, który odchudzi też administrację rządową.
Co na to Kowalczyk? - Ja i tak odchudziłem wiceministrów w swoim resorcie. Było sześciu, a jest czterech - dodaje szef resortu środowiska, który zdradza nam, co zrobi ze swoją nagrodą.
- Ja już w pewnym sensie przekazałem swoją nagrodę. Przekazuję bowiem na cele charytatywne i na pomoc systematycznie co miesiąc ok. 2 tys. zł, od kiedy jestem posłem. To są dofinansowania do kolonii dla dzieci czy dla niewidomych. I to są pieniądze też z tej nagrody - zaznacza Kowalczyk.
ZOBACZ TAKŻE: Minister z gigantyczną nagrodą a nauczyciele bez podwyżek