Przegrała opozycja - bo chyba nikt nie nabierze się na to, że posłanka, która ani jednej interpelacji i wystąpienia w ciągu dwóch lat zasiadania w Sejmie nie poświęciła niepełnosprawnym, teraz, w obliczu protestu nagle zapałała do nich miłością. A nawet jak ktoś w swej dobroduszności i naiwności opozycyjnej poseł by uwierzył, to jednak zarejestrowane przez kamery przekleństwo, wypowiedziane przez panią poseł na wiadomość o możliwym kompromisie niepełnosprawnych z rządem, każe w intencje parlamentarzystki wątpić.
Przegrali niektórzy prorządowi publicyści, których bardziej od rzeczywistego problemu interesowało to, jakie rodzice niepełnosprawnych mają pieski i gdzie na wczasy jeżdżą. I publicyści opozycyjni, którzy, jak Tomasz Lis w proteście widzieli nie próbę rozwiązania problemów naprawdę nieszczęśliwych ludzi, ale zarzewie buntu politycznego. Przegrali jednak też sami protestujący - bo ewidentnie emocje wzięły górę i - pewnie nieświadomie - sami stali się w pewnym momencie narzędziem w rękach opozycji.
Porażkę poniósł marszałek Kuchciński, którego służby wykazały się - mówiąc eufemistycznie - pewnym brakiem delikatności.
Klęskę poniósł premier, który zamiast kompleksowych rozwiązań zaproponował daninę solidarnościową, dodatkowy podatek dla najbogatszych. Od lewa do prawa padł jeden argument - choćby cel był najsłuszniejszy, podatki powinny być wprowadzane systemowo. Trudno się z tym nie zgodzić.
Naprawdę przegranymi jesteśmy my wszyscy - jako społeczeństwo i jakby patetycznie to nie zabrzmiało, jako naród. Prowadzone z delikatnością cepa pyskówki w portalach społecznościowych były tak żenujące, że nawet nie są warte powtórzenia.
Wizyta kardynała Kazimierza Nycza czy wystąpienie przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski zostały bez echa. Bo Polacy żyją dziś w medialnych bańkach, do kościoła czasem chodzą, ale wyznają swoją religię - PiS-u bądź antyPiS-u. A realne problemy, pomoc niepełnosprawnym, schodzą na dalszy plan. Podobnie jak Bóg, honor, ojczyzna, jakiekolwiek wartości. Liczy się lojalność swojego plemienia. To, co działo się wokół sejmowego protestu, pokazało to w całej okazałości.
Zobacz także: Koniec sejmowego protestu niepełnosprawnych. Co dalej?