Jego wpis na Twiterze (10 lutego) miał prawie 670 tys. wyświetleń. Słowa pokrzepienia skreślił Borys Budka (Platforma Obywatelska/Koalicja Obywatelska): „Trzymaj się i Powodzenia”. To jeden z ponad 1,5 tys. komentarzy do wpisu 41-letniego posła Dziambora. Oto kilka innych…
„Najgłupsze co Konfederacja mogła zrobić. Usuwają ludzi merytorycznie przedstawiających swoje argumenty, a zostawiają ludzi, których działalność sejmowa skupia się na walce z choinkami”.
„To symptomatyczne. Ty zostałeś wyrzucony, a Braun dalej bryluje w Konfederacji”. „Usunął Pana Sąd Partyjny Konfederacji? Przecież Konfederacja to nie partia. Pan był chyba członkiem Korwina, czyli obecnie Nowej Nadziei. I usunięto Pana z NN. Tak czy siak wielka szkoda. Powodzenia Panu życzę. Może się jakoś jeszcze dogadacie?”.
Problem w tym, jak powiedział nam w krótkiej rozmowie relegowany z Konfederacji, że nie zamierza się z nią dogadywać, tym bardziej, że zarzucono mu „działanie na szkodę partii”. W dawnych czasach mawiało się, że „nie działał na linii i po bazie partii”. Poseł Dziambor zdementował pogłoski, jakoby teraz miał wspierać Zjednoczoną Prawicę. – Nie planuję takiej współpracy. Jak miałbym współpracować z PiS, kiedy tak wiele nas dzieli. Jestem gospodarczym wolnorynkowcem…
W tym roku wybory do parlamentu, więc polityk może zapomnieć o tym, że wystartuje w nich z listy Konfederacji, która w każdym praktycznie sondażu ma takie poparcie wyborcze, że wprowadzi na Wiejską swoich ludzi. Niekiedy Konfederację pozycjonowano nawet na trzecim miejscu, a czwartą pozycje w przedwyborczych rankingach ma pewną. – Uważam, że moja partia ma potencjał. Zobaczymy, co przyniesie przyszłość – orzekł dyplomatycznie b. konfederata, partyjny kolega (przynajmniej do czasu eksmisji z Konfederacji) m.in. posła Grzegorza Brauna (nie wykazującego proukraińskiego postrzegania wojny) i Roberta Winnickiego (wykazującego symptomy chęci do ewentualnej współpracy z PiS).
Dla większości wyborców Artur Dziambor, Grzegorz Braun czy Robert Winnicki, to członkowie Konfederacji, bo ta jest znacznie popularniejsza w społecznym odbiorze od Wolnościowców. Tej drugiej Artur Dziambor prezesuje od 2022 r., a ta de facto nie jest już częścią składową federacyjnej Konfederacji. W niej ma/miała dwóch posłów: Dobromira Sośnierza (syna b. prezesa NFZ i b. posła Zjednoczonej Prawicy Andrzeja Sośnierza) i Jakuba Kuleszę (jeszcze w grudniu 2022 r. był przewodniczącym koła poselskiego Konfederacji.
Wolnościowcy to „Partia (która – se.pl) opowiada się za deregulacją gospodarki, prywatyzacją usług publicznych oraz za obcięciem wydatków socjalnych i obniżką podatków. Partia też jest za liberalizacją prawa do posiadania broni, prywatyzacją związków małżeńskich, redukcją zakresu danych zbieranych przez państwo w Internecie, depenalizacją zażywania narkotyków, a także za systemem demokracji bezpośredniej i elektronicznej oraz pragmatyczną polityką zagraniczną uwzględniającą przynależność Polski do kręgu cywilizacji łacińskiej”. Czy sama może przekroczyć 5-proc. próg wyborczy i wprowadzić na Wiejską swoich posłów? Mocno wątpliwe. Z kim może to uczynić przy takim programie politycznym, skoro jej lidera wyrzucono z Konfederacji?
Polecany artykuł: