Burza wokół wpłat wybuchła po ujawnieniu zeznań Marcina W., byłego wspólnika Marka Falenty - biznesmena skazanego na dwa i pół roku więzienia w tzw. aferze podsłuchowej. Marcin W. twierdził, że zanim upubliczniono nagrania z restauracji Sowa i Przyjaciele, trafiły one do rosyjskich służb. We wtorek "SE" ujawnił, że spółka MM Group należąca do Marcina W. wpłaciła co najmniej 13 tys. zł na Stowarzyszenie "Harfa Dzieciom", w którym żona Napieralskiego Małgorzata (44 l.) w latach 2012-2019 pełniła funkcję sekretarza zarządu. Przelewów dokonywano na przełomie 2013 i 2014 r., kiedy to - według zeznań W. w prokuraturze i CBA - Napieralski miał pomóc budować zaplecze polityczne dla nieuczciwego hurtownika węglem właśnie poprzez zasilenie konta "Harfy Dzieciom".
Stowarzyszenie powstało w 2008 r. W dokumentach znajdujących się w KRS wyczytamy, że w 2010 r. na konto "Harfy Dzieciom" wpłynęło 400 zł w postaci darowizn i subwencji. W 2011 r. - 1220 zł, a w 2012 r. - 950 zł. Lepsze lata nadeszły, gdy do zarządu fundacji weszła Napieralska. W 2013 r. z darowizn i subwencji "Harfa Dzieciom" zadeklarowała przychód w wysokości 55 210 zł. W 2014 r. "darowizny od sponsorów zewnętrznych" wyniosły 8 tys. zł. Już nigdy potem stowarzyszenie nie otrzymało takiego zastrzyku gotówki.
Między 2013 a 2015 r., 30 tys. zł z kasy fundacji złożono na lokacie długoterminowej w banku. Stowarzyszenie nie odpowiedziało na naszą prośbę o ujawnienie źródeł tamtych przychodów. Natomiast w środę Napieralski zapewniał dziennikarzy, że "pieniądze nie wpłynęły na konto fundacji". - Stowarzyszenie nie dostało pieniędzy. Nic nie wpłynęło! - powtarzał.
Przypomnijmy, że prokuratura nie postawiła posłowi żadnych zarzutów w sprawie koneksji z W. ani - jak twierdzi - nie wzywała go na przesłuchania w tej sprawie.