"Super Express": - Podobno pani i minister Radziwiłł jesteście ostatnimi nadziejami opozycji.
Anna Zalewska: - Dlaczego?
- Dzięki bałaganowi po reformie szkolnictwa i bałaganowi w służbie zdrowia opozycja ma złapać drugi oddech i wreszcie doganiać PiS.
- Żadnego bałaganu nie będzie. Jestem po spotkaniu z kuratorami i dyrektorami szkół. Wszystko jest gotowe, podobnie jak podstawy programowe i podręczniki, co przyznali sami wydawcy. 950 samorządów złożyło wnioski i otrzymało pieniądze. Jest subwencja samorządowa na 6-latka, dzięki czemu za jego pobyt w przedszkolu rodzice nie płacą.
- Premier Szydło ogłosi obiecane podwyżki dla nauczycieli. Jakie i kiedy?
- Kluczem do edukacji jest nauczyciel. Zapowiadałam już wcześniej, że zrobię wszystko, aby podwyżki były. O szczegółach opowie pani premier 4 września.
- Solidarność podkreślała, że w latach 2012-2016 minimalne wynagrodzenie wzrosło o 23 proc, więc nauczyciele niemający podwyżek powinni mieć wzrost pensji o ok. 20 proc. Będzie aż tyle?
- Chcemy w ogóle zmienić subwencję oświatową i o tym rozmawiamy. Chcemy jednak, aby tych środków w ciągu trzech lat było o 15 proc. więcej.
- W tym roku podwyżka obejmie jaką część kwoty?
- Tak, jak już wspominałam, o tym powie w poniedziałek pani premier.
- Ale pierwsza podwyżka będzie bliżej symbolicznych 10 zł, czy jednak odczuwalna jak 500 plus?
- Zdecydowanie bliżej 500 zł.
- ZNP zapowiedział na poniedziałek protest. Nawet Solidarność nauczycielska prawie do końca sierpnia podkreślała niezadowolenie z negocjacji z MEN. Napisali, że "dotychczasowy przebieg prac uniemożliwiał merytoryczną dyskusję" o płacach i finansowaniu oświaty.
- Myślę, że to nieporozumienie. Były wakacje i nie zauważono, że Komitet Stały Rady Ministrów przyjął ustawę o finansowaniu i zmianach w Karcie Nauczyciela. System edukacji zależy od kilkudziesięciu podmiotów, których postulaty często się wykluczają.
- Są głosy, że zamiast żołnierzom albo nauczycielom, którzy mają dłuższe wakacje i utrzymali część przywilejów, należało najpierw w pilnym trybie podnieść pensje pielęgniarkom, bo u nich jest dramat. Niedobór ludzi, odchodzą z pracy, wyjeżdżają za granicę.
- Możemy przewrotnie powiedzieć, że system edukacji kształci też przyszłe pielęgniarki.
- A mniej przewrotnie?
- Odkąd zostałam ministrem edukacji, uznałam, że to jest szczególne miejsce i staram się być urzędnikiem. I konsekwentnie unikam dyskusji na temat innych ministerstw i polityki.
- Oprócz podwyżek mają być "inne niespodzianki".
- Nie mogę zdradzić, powie o nich pani premier Beata Szydło.
- To nie będą niespodzianki w stylu podatku, w którym nauczyciele i tak oddadzą podwyżkę?
- Zdecydowanie nie! Będzie chodziło o to, co wniesiemy do systemu edukacji, a co może zależeć od innych ministrów. Stąd np. zaangażowanie ministra sportu. Mamy XXI wiek, ale tylko 60 proc. szkół z halami sportowymi. Chcemy, aby było to 100 proc. i aby jak najszybciej wszystkie szkoły miały dostęp do infrastruktury sportowej.
- Kilka miesięcy temu podkreślała pani, że w związku z reformą nie będzie zwolnień nauczycieli. Tymczasem wiadomo, że kilka tysięcy osób dostało wypowiedzenia.
- Nie.
- ...bądź nie miało przedłużonych umów.
- O właśnie - doprecyzujmy.
- Dla kogoś, kto traci pracę, to wszystko jedno.
- Nie do końca. Duża część nieprzedłużonych umów jest wśród nauczycieli klas 1-3. Kiedy rząd Platformy Obywatelskiej zdecydował przymusowo posłać 6-latki do szkół, zrobił się podwójny rocznik. W związku z tym podpisywano z nauczycielami 3-letnie umowy tymczasowe, wiedząc, że ten rocznik wyjdzie. Sama reforma, którą wprowadzamy, przyczyni się do powstania nowych miejsc pracy. Pojawi się około 10 tysięcy nowych etatów.
- Nie ma takiej możliwości, żeby mówiąc o 10 tysiącach etatów, nie usłyszała pani, że to propaganda.
- To są konkrety i twarde zapisy prawne. Wynikają one z kilku faktów. Nie pozwoliliśmy na to, aby w klasie siódmej łączono poszczególne klasy. Wcześniej tak można było robić. Dla przykładu, jeśli w danej szkole mieliśmy sześć klas VI, w gimnazjum - z tej samej liczby dzieci - tworzono już jedynie trzy lub cztery klasy. Teraz, kiedy w VI klasie szkoły podstawowej będzie sześć grup, tyle samo pojawi się w VII. To będzie około 1800 nowych klas. W VII klasach będzie dodatkowa godzina, czyli mamy kolejne 1100 nowych miejsc pracy. W następnym roku dodatkowe cztery godziny, zatem dodatkowych 4400 etatów dla nauczycieli oraz 1400 klas. Oczywiście będzie normalny ruch kadrowy, odejścia na emeryturę, przejścia do innej szkoły. To naturalne.
- ZNP wyliczyło ponad 9 tys. rozwiązań umów lub wypowiedzeń.
- Wyliczenia prezesa Broniarza o "zwalnianych" nie są oparte na żadnych twardych danych, bo nie ma on wglądu do systemu. Informacje te będą znane w październiku. Kiedy nauczyciel odchodzi z jednej szkoły, ale zatrudnia się w nowej, to prezes Broniarz zalicza go do "zwolnionych". Bądźmy uczciwi!
- Największa wada pani reformy?
- Nie ma wad.
- Nawet ja mam wady, choć może trudno w to uwierzyć.
- Gdybym robiąc reformę wiedziała, że ma ona wady, pracowałabym nad systemem nadal, a nie wprowadzała go w życie. Mówiłabym raczej o pewnym ryzyku, bo to jest związane z każdą reformą. Chodzi o to, że system edukacji jest tak dużym i wrażliwym organizmem, zależnym od wielu czynników i kilkudziesięciu instytucji, że zawsze może stać się coś nieprzewidzianego. Dlatego będziemy to monitorować i reagować na problemy.
- To zajmijmy się katalogiem problemów, które wskazują krytycy reformy. Dyrektorzy szkół mówią podobno, że rok szkolny zacznie się tak naprawdę w październiku, bo pierwszy miesiąc musi być prowizorką.
- To nieprawda. Byłam nauczycielką i wicedyrektorem szkoły. Wiem, jak to się odbywa. Przekształcenia odbywają się tylko w niektórych miejscach. W szkołach podstawowych - niewiele. Reforma wprowadzana jest etapami. Zresztą w wielu miejscach, jak np. w technikach, będą bardzo dobre zmiany.
- Na przykład?
- Na przykład elektryk nie będzie musiał po szkole szukać sponsora na uprawnienia. Będzie opuszczał szkołę już z uprawnieniami. Znam dyrektorów i wiem, że większość z nich jest gotowa. Oczywiście może pojawić się niewielki problem z ułożeniem planu, ale to nie jest nowość - zawsze tak jest. W gimnazjum co trzeci nauczyciel nie miał przecież etatu. Pierwszy tydzień zawsze jest docieraniem się, czasem organizacyjnym.
- Jest ten konkret z dziećmi, które miały egzamin szóstoklasisty, a teraz będą miały znów egzamin ósmoklasisty.
- Ubolewam nad tym. Mam nadzieję, że takich przypadków jest niewiele, ale to po prostu inna szkoła. Inny system.
- Dzieci w 7. i 8. klasie podstawówki mają mieć dwa lata na program, który był realizowany w trzy lata.
- Nauczyciele są przeszkoleni. Wiedzieliśmy z wyprzedzeniem, że te dwa roczniki będą wrażliwe. Sami nauczyciele na spotkaniach z kuratoriami i przedstawicielami ministerstwa nie dostrzegali większego problemu.
- Podstawa programowa. Krytycy oskarżają panią o pospiech.
- Nieprawda. Pracowaliśmy nad podstawą programową od lutego 2016 roku. Co weekend spotykaliśmy się z ekspertami, tworząc założenia do podstawy programowej, tak aby już 30 listopada gotowy był projekt. Rozesłaliśmy też projekt do 10 proc. szkół i czekaliśmy na uwagi. Przesłaliśmy go z tym jednym błędem w załączniku dotyczącym Czesława Miłosza, który tak rozdmuchano. Natychmiast to sprostowaliśmy. Twórczość Miłosza była, jest i będzie w szkole. Te konsultacje były naprawdę długie!
- Jest też zarzut braku nacisku na nauki niehumanistyczne.
- Nietrafiony zarzut. Powiem tylko, że w systemie po reformie jest o 105 godzin więcej nauk przyrodniczych, niż było do tej pory.
- No i dwuzmianowość w szkołach.
- To nie ma nic wspólnego z reformą. To zadawniony problem, który w UE istnieje tylko w Polsce! Problem największych miast. Chciałabym, żeby ZNP się tym zajęło. To efekt tego, że samorządy miast oszczędzają na utrzymaniu budynków, kumulując dzieci w jednym. Warszawa pod rządami Hanny Gronkiewicz-Waltz, jak wiemy, lekką ręką pozbywała się przy tzw. reprywatyzacji wielu budynków. Mogła zatem zlikwidować również dwuzmianowość, ale tego nie zrobiła.
- Na koniec polityczna kwestia, obiecywana w kampanii. PiS i prezydent Duda zapowiadali, że kiedy obywatele zbiorą podpisy pod referendum, to obecna władza nie będzie jak Platforma wyrzucała tych podpisów do kosza. Zebrano ponad 900 tysięcy podpisów w sprawie referendum o reformie edukacji. I co?
- Zrobiliśmy to z żalem, ale to wyjątek. To była skomplikowana sytuacja reformy, która już weszła w życie. Sam prezes Broniarz z ZNP mówi, że reforma jest nieodwracalna.
- To nie jedna skomplikowana sytuacja, bo podpisy w sprawie dwóch referendów na inny temat, zaostrzenia ustawy antyaborcyjnej oraz złagodzenia ustawy antyaborcyjnej, też trafiły do kosza. Może nie należało obiecywać tych referendów? Może to był błąd?
- Obiecuję, że przekażę tę uwagę do szefostwa klubu PiS.
Zobacz także: Duda mocno w Wieluniu: To symbol niemieckiego BESTIALSTWA
Przeczytaj również: Politolog doradza: Kaczyński powinien wyrzucić Zbonikowskiego z PiS
Polecamy ponadto: Boniek znowu MIAŻDŻY Czarneckiego! Chodzi o piwo dla Leppera