W niedzielę, 9 października, we Wrocławiu odbył się XIV Kongres Kobiet. W wydarzeniu wzięła udział m.in. Renata Kim, która opowiedziała o swojej sytuacji osobistej i zawodowej. Dziennikarka odniosła się m.in. do pracy w "Newsweeku" i aferze z Tomaszem Lisem. Podczas spotkania Kim powiedziała, że wysłała osobie, która oskarżyła ją o mobbing wezwanie przedsądowe, w którym żąda m.in. przeprosin. Choć ze sceny nie padło nazwisko, później redakcja "Presserwisu" potwierdziła, że chodziło o Wojciecha Staszewskiego. - Wezwałam go do usunięcia tekstu, który narusza moje dobra osobiste i do przeprosin - przekazała dziennikarzom Kim.
Staszewski oskarżył Kim o mobbing. Opisał swoją sytuację
Na początku lipca Renata Kim poinformowała na Twitterze, że to ona zawiadomiła odpowiednie osoby o niewłaściwym zachowaniu Tomasza Lisa. Po jej wyznaniu głos ws. sytuacji w “Newsweeku” zabrał Wojciech Staszewski, który zarzucił dziennikarce, że sama stosowała mobbing.
"To od niej doświadczałem przez wiele, wiele miesięcy ignorowania, odzywania się tylko zdawkowo, traktowania przez wiele godzin »jak powietrze«, bezpodstawnego i nieustającego krytykowania wszystkich tekstów, poprawiania ich do późnego wieczora w piątek, odrzucania i krytykowania wszystkich tematów przesłanych w niedzielę wieczorem, przymuszania do wymyślania kolejnych o 22-23 wieczorem" - napisał Staszewski.
Renata Kim podczas Kongresu Kobiet: Nie byliśmy szanowani
Podczas XIV Kongresu Kobiet Kim mówiła, że "nigdy nie może powiedzieć, że była mobbingowana". - To jest najgorsze z tego wszystkiego, że nie możesz tego nazwać mobbingiem. Nadal nie chcę tego nazywać mobbingiem. Uważam po prostu, że nie byliśmy szanowani. Że byliśmy traktowani bardzo źle, że odbierano nam godność - mówiła Renata Kim.
- Tu właśnie chodzi o tę godność, o to, żeby móc nie jechać do pracy ze ściśniętym żołądkiem i nie zastanawiać się, czy na kolegium redakcyjnym usłyszycie: “ocipiałe feministki”. I jak zapytacie, jakie feministki - to wszyscy będą rechotać i powiedzą: tak, tak, ty jesteś przewrażliwiona - mówiła dziennikarka.