6. rocznica odwołania
Prawie równo sześć lat temu o zmianie na stanowisku premiera Polski media poinformowała ówczesna rzeczniczka PiS Beata Mazurek. Beata Szydło zrezygnowała z pełnionej funkcji, a Komitet Polityczny PiS wysunął kandydaturę Mateusza Morawieckiego na premiera. W głosowaniu zaś Komitet zgodził się na objęcie przez Morawieckiego teki szefa rządu. Mazurek podkreślała wówczas, że dotychczasowa premier ma pełnić "eksponowaną rolę w rządzie", a "szczegóły rekonstrukcji są jeszcze do ustalenia". Zapytana dziś przez Bogdana Rymanowskiego, jak wspomina tamtą decyzję kierownictwa swojej partii, obecna europosłanka odpowiedziała z dużym dystansem. - Na pewno był to jeden z bardziej oryginalnych prezentów mikołajkowych, jaki kiedykolwiek w życiu otrzymałam - stwierdziła.
Zobacz: Szydło chciała dopiec Tuskowi, a oberwał nowy poseł KO. Józefaciuk ostro odpowiedział
- Polityka polega na tym, że trzeba grać drużynowo. Wtedy były takie decyzje. Czasami to wspominam, ale dziś jestem w zupełnie innym miejscu. 6 lat to bardzo długi upływ czas - dodała.
Ocena Hołowni
Beata Szydło nie jest zanadto entuzjastycznie nastawiona do stylu prowadzenia obrad sejmowych przez Szymona Hołownię. - Na granicy powagi zaczyna być pan marszałek Hołownia. Być może nie ma zbyt wielkiej wiedzy w tym zakresie, bo dopiero pierwszy raz jest posłem. Wszystkie procedury konstytucyjne zostały wypełnione. PAD zgodnie z konstytucją powołał premiera i rząd. Czy się panu marszałkowi podoba czy nie – ministrowie są konstytucyjnymi, a PMM ma misję tworzenia rządu - przekonywała. - Ministrowie pracują, państwo funkcjonuje. Nie rozumiem, na jakiej podstawie pan marszałek Hołownia zastanawia się, czy może spotkać się z konstytucyjnym ministrem spraw zagranicznych - stwierdziła z przekąsem, dodając, ze jest to jego obowiązek.
Sprawdź: Szydło chciała wbić szpilę Tuskowi. Zapomniała o jednym
- Sama z dużym zainteresowaniem obejrzałam to posiedzenie, kiedy były debaty nad komisjami śledczymi. To zupełnie inny Sejm, niż ten, kiedy ja zaczynałam w 2015 (...) Nie chciałabym, żeby polska polityka w najbliższych latach stała się show telewizyjnym. Polityka to poważna sprawa, szczególnie w tej chwili, kiedy na świecie i w Europie dzieje się tyle kryzysów - oceniła.
Rząd Morawieckiego
Dopytywana, czy sama weszłaby do rządu (najpewniej tymczasowego) Mateusza Morawieckiego, Szydło nie była nastawiona zanadto negatywnie. - To naprawdę trudna misja, wyzwanie. Jest do zrealizowania bardzo dużo ważnych rzeczy. Trzeba oddać PMM, że podjął się naprawdę trudnego wyzwania - zaczęła enigmatycznie. - Jeśli drużyna zrobiła dużo dobrego i ma dobre programy, wygrała wybory – nie ma powodów, by jeszcze raz nie podjąć wyzwania. Jeśli dostałabym taką propozycję, nawet, jeśli byłaby taka trudna sytuacja, to na pewno rozważyłabym taką propozycję - oświadczyła.
Szydło nawiązała też do swojej legendarnej wypowiedzi o premiach, które "im się należały". - Tamto sformułowanie było być może rzeczywiście niefortunne. Faktycznie ministrowie w moim rządzie bardzo ciężko pracowali. Nie było wtedy innej możliwości, by zrekompensować im bardzo niskie zarobki - mówiła. - Pamiętam sytuacje, kiedy przychodzili do mnie wiceministrowie - a to z reguły eksperci, ludzie, którzy naprawdę ciężko pracują – i musieli rezygnować z pracy, bo nie stać ich było na to, by utrzymać siebie i rodzinę w Warszawie - tłumaczyła.
Europosłanka stwierdziła też kategorycznie, że prezydent Andrzej Duda nie powinien odmówić zaprzysiężenia Tuska. Czy sama zechce przejąć schedę po Jarosławie Kaczyńskim w partii?
W galerii poniżej zobaczysz, jak styl ma Beata Szydło:
Polecany artykuł: