"Super Express": - Po wejściu w życie nowej ustawy o Trybunale Konstytucyjnym i odmowie podporządkowania się jej przez Trybunał mamy sytuację patową?
Prof. Andrzej Zoll: - To nie jest koniec całej sprawy, bo Trybunał będzie jeszcze orzekał o zgodności z konstytucją tej nowej ustawy. I zobaczymy, jakie będzie orzeczenie. I jak do tego ustosunkuje się większość parlamentarna.
- Większość parlamentarna przegłosowała nową ustawę i uważa, że po podpisaniu przez prezydenta jest prawem.
- Demokratyczne państwo prawne polega na tym, że większość może stanowić prawo, ale jednak w ramach pewnych granic. Granice wyznacza konstytucja, a w niej jest przepis, który stanowi, że sędziowie Trybunału podlegają tylko konstytucji, a nie ustawom.
- Prof. Genowefa Grabowska przypomniała, że w konstytucji jest art. 197, a on podkreśla, że organizację wewnętrzną Trybunału Konstytucyjnego określa jednak ustawa. Czyli także np. ustawa przegłosowana przez PiS...
- Tak, ale nasza konstytucja stwierdza zarazem, że każda ustawa, także ta o TK, może być zakwestionowana przed Trybunałem. Sejm nie może ustawą wyłączyć kontroli TK. PiS może próbować to zrobić, ale to postawienie sprawy na głowie.
- Nie jestem prawnikiem, ale wielokrotnie było tak, że prezydenci podpisywali ustawy, one obowiązywały i Trybunał sprawdzał ich konstytucyjność. I nakazywal bądź nie jakieś zmiany.
- To prawda. Normalnie mamy domniemanie konstytucyjności ustawy.
- PiS przegłosował nową ustawę, podpisał ją prezydent. To brzmi normalnie. Domniemując, że jest konstytucyjna, powinna wejść w życie, a Trybunał powinien się nią zająć jako obowiązującym prawem?
- Nie, bo sytuacja nie jest normalna.
- Dlaczego?
- Mamy inną sytuację ze względu na stan faktyczny, który powstał po serii działań PiS. Domniemanie konstytucyjności ustawy nie może bowiem sięgać tak daleko, że wyłącza możliwość kontroli ustawy przez TK! PiS za pomocą sztuczki z vacatio legis próbowało wyłączyć taką możliwość, a tego nie wolno robić.
- Chodzi o to, że jest jakiś okres po uchwaleniu prawa, zanim ono wejdzie w życie. Tu było wejście w życie z dniem podpisania.
- Tak. To zagranie miało wyłączyć możliwość kontroli tej ustawy przez Trybunał i na to nie można się zgodzić. Trybunał nie powinien mieć też rąk związanych tą ustawą, którą ma badać. To oczywiste.
- Zmiany proponowane przez PiS mówiące, że Trybunał obraduje minimum w składzie 13 sędziów i orzeka większością 2/3 nie brzmi niekonstytucyjnie. To kwestia umowna, w różnych krajach bywa różnie...
- Tak, ale moim zdaniem w tym przypadku nowa ustawa jest sprzeczna z konstytucją.
- Dlaczego?
- Ten sam manewr zastosował PiS w 2007 roku. Wtedy w sierpniu mieliśmy taką ustawę, która nakazywała orzekać Trybunałowi zawsze w pełnym składzie i według kolejności.
- To nie brzmi niekonstytucyjnie.
- Tak, ale zwiększenie składu i orzekanie według kolejności pozwala politykom na kierowanie całej grupy ustaw do Trybunału, którymi ten byłby zmuszony zajmować się po kolei. Teraz powtórzono ten sam manewr. Kolejność wpływu nie powinna rozstrzygać o kolejności rozpatrywania. Są sprawy stosunkowo proste, ale są i takie, które wymagają miesięcy studiów.
- A co złego w rozstrzyganiu ich po kolei?
- To sparaliżowałoby pracę TK, zablokowało go. I zapewniło święty spokój grupie sprawującej władzę. PiS stosuje też taki demagogiczny, nieprawdziwy chwyt, że TK to trzecia izba, która ma blokować reformy PiS. To nie jest izba parlamentu. To prawnicy badający tylko jedno: zgodność ustaw z konstytucją.
- Można sobie wyobrazić sytuację, w której Trybunał działa sobie, a rząd i prezydent sobie? Czyli pat?
- Można sobie wyobrazić różne rzeczy. Choć trzy miesiące temu nie wyobrażałem sobie dzisiejszej sytuacji. Nie wyobrażałem sobie też jednak dziesiątków tysięcy ludzi manifestujących w obronie Trybunału.
- Nie ma pan poczucia, że oni manifestowali po prostu przeciwko nielubianemu PiS i Kaczorowi, a do tego każdy inny pretekst byłby dobry?
- Myślę, że nie. Że Polacy dojrzewają jednak do zrozumienia tego, co znaczą prawa i wolności. I to zrozumienie będzie głębsze po przegłosowaniu kolejnych ustaw o policjach, służbach specjalnych itd.
Zobacz także: Tomasz Sakiewicz: Nawet w plotkach nikt o rokoszu nie mówi