Nie, nie są to słowa Jana Tomasza Grossa, choć właśnie ten przypadek zezwierzęcenia opisał w swojej najnowszej książce "Złote żniwa". To fragment kroniki żołnierza słynnej 6. Brygady Wileńskiej AK. Ta jedna z najważniejszych jednostek podziemia antykomunistycznego na Podlasiu, gdy dowiedziała się o haniebnym procederze, wysyłała w teren patrole, aby zapobiegać demoralizacji.
Przeczytaj koniecznie: Wiktor Świetlik: Zrób sobie sam Jana Tomasza Grossa
Czy można więc mówić, że głównym zajęciem Polaków po wojnie było grabienie ofiar Holocaustu? Przecież to właśnie miejscowa ludność nazwała działania swoich rodaków "zezwierzęceniem" i poinformowała o tym partyzantów, widząc bierność komunistycznej władzy. Dla tej ostatniej wrogiem byli żołnierze niepodległości, a nie złodzieje. Wileńska brygada została wybita niemal do nogi, podobnie jak całe antykomunistyczne podziemie.
A J. T. Gross? W programie "Tomasz Lis na żywo" mówił, że jego książki ocieplają wizerunek Polski na świecie. Czy na pewno? Po najsłynniejszych "Sąsiadach" najbardziej wpływowa organizacja żydowska - Światowy Kongres Żydów - domagała się od polskich władz, aby kontynuowały badania nad "polskimi zbrodniami wobec Żydów, aby Polska i cały świat poznały w końcu prawdę". Inni mord, w Jedwabnem, nazywali "jednym z najstraszniejszych wydarzeń antysemickich w dziejach drugiej wojny światowej". A więc Polacy sprawcami Holocaustu! Bardziej ocieplić wizerunku Polski już się nie da.
W Polsce Jedwabne Grossa było tematem numer jeden przez niemal rok - w telewizji, prasie, polityce. Każdy historyk, publicysta czy tzw. autorytet moralny, który chciał być na topie, poczytywał sobie wręcz za obowiązek zabranie głosu w tej kwestii. "Tak przejawił się polski antysemityzm. Nie wiem, kto i kiedy nam przebaczy. Naszą odpowiedzią na Jedwabne powinno być - żadnej tolerancji dla antysemityzmu". To Piotr Pacewicz w "Gazecie Wyborczej". Wtórował mu Jerzy Sławomir Mac w tygodniku "Wprost": "Polacy ze swą ksenofobią i nigdy nie wyplenionym antysemityzmem pasują do wschodnioeuropejskiego otoczenia".
Patrz też: Sławomir Jastrzębowski: Czemu Gross próbuje wmówić mi winę?
W sprawie Jedwabnego obecny dziennikarz roku 2010 Artur Domosławski przywoływał paszkwil swojego redakcyjnego kolegi Michała Cichego, który opublikował "poruszający" szkic "Polacy-Żydzi: czarne karty powstania" o mordowaniu przez AK Żydów. A Lesław Maleszka, też "poruszony" Cichym, arbitralnie uznał, że "patriotyzmu czasem trzeba się bać". Do innych "polskich okrucieństw i zbrodni" zaliczył akcję "Wisła" i "polskie obozy koncentracyjne dla Niemców". Dla TW "Ketmana" powojenna Polska była krajem suwerennym, a nie okupowanym przez Sowietów. Teksty tych panów też ociepliły wizerunek Polski.
Główny "ocieplacz" - Gross nie musiał przepraszać oskarżonego przez siebie społeczeństwa polskiego, choć dokumenty niemieckie wyraźnie wskazywały, że zbrodnie w Jedwabnem i okolicznych miejscowościach były prowokacją hitlerowskiej policji bezpieczeństwa. A negatywny stosunek części Polaków do Żydów wynikał z krzywd, jakich doznali od nich podczas wcześniejszej okupacji sowieckiej.
Nie musiał również przepraszać Kazimierza Laudańskiego za pomówienie jego ojca - Czesława: "Po powrocie z sowieckiego więzienia ojciec był ciężko chory i leżał w łóżku". Gross na to: "owego feralnego 10 lipca najwyraźniej jednak wstał z łoża boleści i pognał pod stodołę". "Wybitny historyk" potrafi też błysnąć humorem.
Przepraszać musieliśmy my, społeczeństwo. Choć nie do końca za nasze winy. Ale taka jest logika dziejów - Dawid zawsze musi wygrać z Goliatem. Szczególnie gdy chodzi o interes, złote żniwa. Bo w Polsce trwał właśnie bój o to, komu zwracać zrabowane przez komunę majątki. Potomkom ofiar - Polakom i Żydom czy uzurpatorskiemu Przedsiębiorstwu Holocaust? Wtedy żniwa nie wyszły, bo przyćmił je atak na WTC.
Teraz Jedwabne ma być kręcone w Hollywood. A kampania wokół nowej książki Grossa, zajawiona tuż przed Nowym Rokiem, za chwilę rozkręci się na całego. Mamy to jak w banku. I polemiczny głos polskich naukowców znów nie dotrze na Manhattan. Tak jak kronika 6. Brygady Wileńskiej AK. Oby nowe "Złote żniwa" nie skończyły się tak jak "Sąsiedzi" - wymuszaniem zbiorowej pokuty. Bo kłamstwa znów mogą znaleźć podatny grunt. Wystarczy uznać, że polski antysemityzm jest tak oczywisty jak woda spływająca z gór do Bałtyku. A obecna władza obiecała przecież zwrot mienia...