Słowa wójta to nadmiar skromności wynikający zapewne ze staropolskiej gościnności. Zdjęcia, które publikujemy, wskazują bowiem na wyborną zabawę przy zimnej jak należy wódce i tłustych jak trzeba kiełbasach. W tle zażyłości urzędników i samorządowców jest jednak niemała, bo ćwierćmilionowa, suma przyznana przez to ministerstwo temu samorządowi. Na imprezie bawili akurat ci urzędnicy, którzy decydowali o przyznaniu gminie Batorz dotacji. Dodam, że raczej nie wierzę w zbieg okoliczności.
Wygląda więc to na lekko prymitywny handel: złoto za paciorki czy raczej dotacja za wódkę z kiełbasą i tańcami. Sytuacja, którą dziś opisujemy, jest oczywiście naganna zarówno dla ministerstwa, jak i samorządu i nie powinna mieć miejsca. To standardy azjatyckie, może nawet afrykańskie. Jeśli ministerialny dyrektor pytany o ocenę zdarzenia zwraca się do dziennikarza "Super Expressu": "Niech pan nie jątrzy", to oznacza, że zdaje sobie sprawę z co najmniej faux pas, które popełnił. To dobry krok w kierunku zmiany urzędniczej mentalności.