Wyrok sądu: Durczok nie dostał 2 mln zł

2018-05-15 5:30

Obecność na rozprawie młodszej partnerki nie przyniosła mu szczęścia. Warszawski Sąd Okręgowy zadecydował wczoraj, że Kamilowi Durczokowi (50 l.) nie należą się 2 mln odszkodowania, których domagał się od tygodnika "Wprost" za artykuły o molestowaniu i mobbingowaniu, których miał się dopuszczać, będąc szefem "Faktów TVN".

Rozluźniony Durczok przyszedł do sądu z dziewczyną Julią Oleś (28 l.). Podczas publikacji wyroku mina im jednak zrzedła, bo sędzia Anna Tyrluk-Krajewska nie przychyliła się do jego roszczeń. Skąd taka decyzja? Cały proces toczył się za zamkniętymi drzwiami, więc i uzasadnienie było niejawne. - Sąd uznał, że informacje w materiale były prawdziwe - ujawnia rąbka tajemnicy mec. Paulina Piaszczyk, obrońca pozwanych. - Ten wyrok przywraca wiarę w sądy i sprawiedliwość - stwierdził zaś Marcin Dzierżanowski (41 l.), jeden z autorów artykułów. - Nie będę komentował tego wyroku. Z całą pewnością jednak będę się odwoływał - powiedział Durczok, a na Twitterze dodał, że "przegrał bitwę, a nie wojnę".

O pieniądze walczył od trzech lat. Na otarcie łez pozostaje mu 150 tys., które prawomocnie wygrał ostatnio w kolejnej sprawie z "Wprost", którą wytoczył za artykuły sugerujące, że uciekał z mieszkania, w którym znaleziono m.in. materiały zoofilskie.

Zobacz także: Była żona Durczoka wytknęła wpadkę jego młodziutkiej partnerce