Rozprawa dotyczyła dwóch tekstó: "Ukryta prawda' i "Nietykalny", które ukazały się na łamach "Wprost" na początku 2015 roku. Opisano w nich przypadki molestowania i mobbingu, do których miało dojść w redkacji Faktów TVN, redkacji, którą wówczas kierował Kamil Durczok. Autorami wspomnianych artykułów byli dzienniakrze: Sylwester Latkowski, Michał Majewski, Olga Wasilewska i Marcin Dzierżanowski. Kamil Durczok domagał się przeprosin na łamach gazety i 2 mln zł. W poniedziałek sąd zdecydował, że dziennikarze nie muszą przepraszać. Mecenas Paulina Pieszczyk, radca prawny pozwanych mówiła po rozprawie: - Sąd uznał, że informacje w materiale były prawdziwe. Uznał, że był w tym interes społeczny.
Jak taką decyzję skomentował Durczok? - Nie będę komentował tego wyroku, choć muszę przyznać, że zdumiała mnie argumentacja pani sędzi. Ale uzasadnienie było niejawne, więc nie będę więcej mówił. Z całą pewnością jednak będę się od wyroku odwoływał - powiedział po rozprawie dziennikarzom zgromadzonym w sądzie.
Na Twitterze zaś napisał: - Wszystkich, którzy we mnie wierzyli i wierzą, zapewniam: przegraliśmy bitwę ale nie przegraliśmy wojny. Przyjdzie czas na sprawiedliwy, prawomocny wyrok. A kłamstwo doczeka się kary.
Wszystkich, którzy we mnie wierzyli i wierzą, zapewniam: przegraliśmy bitwę ale nie przegraliśmy wojny. Przyjdzie czas na sprawiedliwy, prawomocny wyrok. A kłamstwo doczeka się kary.
— Kamil Durczok (@durczokk) 14 maja 2018