Wypadek Szydło. BOR-owiec miał mieć postawione zarzuty? Szef prokuratury na to się nie zgodził

2018-03-05 10:55

Poniedziałkowa "Rzeczpospolita" poinformowała, że prokuratorzy prowadzący sprawę wypadku Beaty Szydło, do którego doszło w ubiegłym roku w Oświęcimiu, nie chcieli oskarżać młodego kierowcy Seicento. Decyzję miał podjąć za nich szef prokuratury, zaś śledczy złożyli wnioski o wyłączenie ich ze śledztwa.

Okoliczności wypadku ówczesnej premier Szydło badał zespół aż trzech prokuratorów. Jednym z członków grupy był szef wydziału śledczego prokuratury w Krakowie. Według informacji dziennika członkowie zespołu mieli inną koncepcję na zakończenie badania tej sprawy. Prokuratorzy chcieli uniknąć stawiana zarzutów jedynie Sebastianowi K., czyli młodemu kierowcy seicento. Mieli oni dążyć do uznania, że do zdarzenia przyczynił się także kierowca rządowej limuzyny. Dodatkowo chcieli oni zbadać pozostałych funkcjonariuszy BOR, którzy utrzymywali, że kolumna jechała z włączonymi sygnałami dźwiękowymi (ponieważ ich zeznania nie zgadzają się z tym, co prokuraturze przekazali bezstronni świadkowie).

9 lutego prokuratura poinformowała, że przedłużono śledztwo w tej sprawie. Miało potrwać do 10 kwietnia, jednak już w ostatnim dniu lutego postanowiono o zamknięciu dochodzenia. Pod oficjalnym dokumentem nie podpisał się żaden członek prokuratorskiego zespołu. Zrobił to za nich ich szef, Rafał Babiński, czyli szef krakowskiej Prokuratury Okręgowej.

Rzecznik tamtejszej prokuratury, Janusz Hniatko tłumaczył w rozmowie z dziennikiem, że na dokumencie widnieje podpis Babińskiego, ponieważ "kierownik zespołu przebywał na zaplanowanym urlopie wypoczynkowym". Jak dodał, na dokumencie nie ma podpisu pozostałych dwóch prokuratorów, "bo taką kluczową decyzję powinien podpisać kierownik zespołu". Według dziennika, brak podpisów nie budziłby zdumienia, gdyby nie to, że dwa dni wcześniej troje prokuratorów złożyło wnioski o wyłączenie ich ze śledztwa. Jak w rozmowie z gazetą ocenił doświadczony prokurator: - Musiała nastąpić rozbieżność stanowisk nie do pogodzenia.

Poseł PO, Krzysztof Brejza skomentował te informacje w następujący sposób:

 

 

Zobacz także: Wypadek Szydło w Oświęcimiu. Świadków przebadała żona niedoszłego posła PiS