Do niecodziennej sytuacji doszło we wtorek po południu, tuż po obchodach Święta Wojska Polskiego, na których Macierewicz chwalił się wyposażeniem polskiej armii. Następnie wsiadł do śmigłowca i poleciał na Pomorze, by spotkać się z mieszkańcami i żołnierzami, którzy usuwali skutki nawałnic. Po przylocie szef MON przesiadł się do terenowego honkera i ruszył w drogę. Niestety, auto utknęło w gęstym błocie. Na pomoc ministrowi, który jechał na spotkanie w eleganckim garniturze, ruszyli mieszkańcy pobliskiej wsi Konigort. Pomogli wydobyć samochód z błota. Po kilku minutach sytuacja została opanowana i Macierewicz ruszył w dalszą drogę. Lepszego sposobu niż na własnej skórze przekonania się, jak wielkie zniszczenia wyrządziła wichura, która przeszła przez Pomorze i okolice, minister nie mógł wymyślić..
Jak to się stało, że auto z szefem odpowiedzialnym za obronność w Polsce ugrzęzło w błocie? - Za przejazd ministra odpowiadał terenowy oddział Żandarmerii Wojskowej. Ale nie będzie w tej sprawie żadnego postępowania, bo to nie był żaden wypadek ani incydent. Po prostu warunki terenowe były ciężkie, takie sytuacje się zdarzają - tłumaczy rzecznik MON mjr Anna Pęzioł-Wójtowicz. Aż strach pomyśleć, co może być zimą...
Zobacz: Ważna zapowiedź Kurskiego po zwolnieniu szefowej Wiadomości TVP 1
Przeczytaj też: Wdowa po gen. Kiszczaku APELUJE: Prezydencie! Nie degraduj mi męża
Polecamy: MOCNE słowa abp Jędraszewskiego. UDERZA w kontrmanifestantów miesięcznic i wspomnienie stan wojenny