Nie jest tajemnicą, że w partii Jarosława Kaczyńskiego toczy się niemal otwarta wojna. Z jednej strony mamy zwolenników Mateusza Morawieckiego, z drugiej – jego zagorzałych przeciwników, skupionych wokół takich postaci jak Przemysław Czarnek, Jacek Sasin, Tobiasz Bocheński czy Patryk Jaki. Tę drugą grupę złośliwie nazywa się „maślarzami”. Nieoficjalnie mówi się, że sam prezes Jarosław Kaczyński i bliski mu „zakon PC” sprzyjają tej ostatniej frakcji. To właśnie ten wewnętrzny konflikt osiągnął swój punkt kulminacyjny w przedświątecznym okresie.
Zobacz: Mateusz Morawiecki jest wypychany z PiS?! "Tam jest ogromny konflikt"
Ostatnim, najbardziej symbolicznym wyrazem sporu było zorganizowanie w czwartek dwóch konkurencyjnych Wigilii PiS. Jedna, ta oficjalna, odbyła się na Nowogrodzkiej, z udziałem prezesa PiS i ścisłego kierownictwa partii. Druga zaś, zorganizowana przez Mateusza Morawieckiego, choć nieoficjalna, zgromadziła zaskakująco wielu polityków PiS. Co więcej, kilka dni wcześniej, w piątek, Morawiecki ostentacyjnie zignorował Prezydium Komitetu Politycznego, które miało poświęcić się sytuacji w partii. Takie zachowanie nie mogło pozostać niezauważone i natychmiast wywołało lawinę spekulacji.
Galeria poniżej: Wigilia u Morawieckiego
Oficjalnie, politycy PiS z uporem maniaka zaprzeczają istnieniu jakiegokolwiek sporu. - PiS jest silną partią, że może zorganizować kilka Wigilii. W poniedziałek np. byłem na Wigilii w Radomiu, jutro idę do AK-owców. Nasi wrogowie się tego przestraszyli, dopatrują się w tym jakiegoś konfliktu, a to jest obraz siły – mówił PAP poseł Marek Suski, próbując bagatelizować sytuację. Podobnie wypowiadał się poseł Michał Moskal: - Jesteśmy partią szeroką, w której jest wiele nurtów, wiele różnych grup, wiele poglądów na różne sprawy i jest naturalne, że się w takich partiach dyskutuje. Oczywiście niedobrze, że takie dyskusje toczą się na zewnątrz, one powinny się odbywać w rodzinie, wewnątrz partii, więc wszystkim, którzy wyrwali się do dyskusji na zewnątrz, polecam, aby robili to w ramach partii - mówił, a dopytywany, na której Wigilii był, przyznał, że uczestniczył w spotkaniu na Nowogrodzkiej.
Sprawdź: Marek Suski pomylił Sejm z oborą? Szalenie nieeleganckie zachowanie, szkoda gadać [WIDEO]
Jednak w nieoficjalnych rozmowach z PAP, politycy PiS nie kryją oburzenia. Mateusz Morawiecki i jego frakcja, zwana „harcerzami”, zachowują się w sposób, który z punktu widzenia jedności partii jest „niedopuszczalny”, kwestionując nawet przywództwo samego prezesa Jarosława Kaczyńskiego. - Wszystko wskazuje na to, że robią wszystko, żeby ich wyrzucić z partii. Wiedzą bowiem, że elektorat prawicowy bardzo nie lubi tych, którzy sami dokonują rozłamów – powiedział anonimowo jeden z polityków PiS. - Bo inaczej nie można zrozumieć postępowania Morawieckiego, który chyba uwierzył w swoją wyjątkowość i swoje polityczne posłannictwo – dodał, sugerując, że były premier stracił kontakt z rzeczywistością.
Według innego źródła w PiS, Morawiecki nie zamierza opuszczać partii z własnej woli. Wręcz przeciwnie, jego działania mają na celu sprowokowanie wyrzucenia go. - W PiS-ie jest to niewybaczalne, doprowadzić do takiego podziału, kiedy ludzie wiedzą, że podział grozi tym, że nie zdobędziemy władzy. Morawiecki gra tym bezwzględnie – zauważył polityk.
Przeczytaj: Porażające słowa Tuska! "Albo pieniądze dzisiaj, albo krew jutro"
Jeden z posłów PiS w rozmowie z PAP wyraził zdziwienie listą obecności na Wigilii Morawieckiego. - Byli tam tacy ludzie, którzy zawsze byli twardzi, po stronie PiS-u, bez żadnych rozłamów, a jednak tam się znaleźli - ocenił.Rozmówca PAP związany z frakcją byłego szefa MS, Zbigniewa Ziobry, również skłóconą z Morawieckim, ocenił, że organizowanie drugiego wigilijnego spotkania przez byłego premiera jest „szkodliwe dla PiS”. - Z punktu widzenia wyborcy PiS-u to jest masakra, bo wyborca PiS-u nie chce żadnych podziałów – podkreślił.
Można usłyszeć od niektórych polityków PiS, że działania Morawieckiego mogą być obliczone na zawarcie jeszcze przed wyborami porozumienia wyborczego z PSL w przypadku wykluczenia ich z PiS. Zwrócili uwagę, że jeśli frakcji Morawieckiego udałoby się jednak pozostać w partii, mogłaby być tym jej skrzydłem, które umożliwi po wyborach zawarcie koalicji rządowej z ludowcami, alternatywnej dla bardzo trudnej koalicji z Konfederacją i Braunem. A wówczas, przyznają ci politycy, Morawiecki byłby naturalnym kandydatem na premiera takiego rządu, na co nie ma szans w innej politycznej konstelacji PiS.