Wojna na Ukrainie była do uniknięcia? „Prawdziwą tragedią tej sytuacji jest to, że inne zarządzenie kryzysem poprzedzającym wojnę przeciwko Ukrainie, większe zdecydowanie Zachodu mogło pozwolić uniknąć tego dramatu. Kiedy wojna się już rozpętała, nie bardzo wiadomo, jak można Putina powstrzymać” - przekonuje Robert Service w rozmowie z Tomaszem Walczakiem. Czy uważa go za szaleńca? Czy Putin mógł naprawić Rosję zamiast niszczyć Ukrainę?
„Super Express”: – Władimir Putin rozpętał w Ukrainie piekło. Od kilku dni rosyjska armia najeżdża Ukrainę na kilku frontach, trwają ostrzały rakietowe większych miast, a Rosjanie próbują zdobyć stolicę – Kijów. Jeszcze do niedawna takie sceny wydawały się niewyobrażalne. Wielu więc pyta, czy Putin zwariował?
Robert Service: – Wiele wskazuje na to, że Putin kieruje się głównie emocjami. Jego ostatnie publiczne wystąpienia bez wątpienia dalekie są od chłodu, do którego nas przyzwyczaił. Musimy jednak pamiętać, że to człowiek szkolony przez KGB i jest świetnym aktorem. Co do decyzji o wypowiedzeniu Ukrainie wojny, najwyraźniej wykalkulował sobie, że będzie walczył o dużo wyższą stawkę niż do tej pory, kiedy dokonał aneksji Krymu i okupacji Donbasu. I dla Putina jest to racjonalna kalkulacja.
– Jak on sobie to może racjonalizować?
– Przez ostatnie miesiące, a nawet lata, obserwował podzielony wobec Rosji Zachód, który okazał się w stosunku do Putina całkowicie niekompetentny i głuchy na głosy płynące z Polski i innych krajów Europy Wschodniej. Głosy mówiące, że zaognianie sytuacji wokół Ukrainy może mieć katastrofalne skutki dla pokoju i stabilizacji w Europie. Polityce Zachodu, która doprowadzała ostatnio do szału Putina, nie towarzyszyły plany, jak wspólnie z rozjuszonym Putinem sobie poradzić. Prawdziwą tragedią tej sytuacji jest to, że inne zarządzenie kryzysem poprzedzającym wojnę przeciwko Ukrainie, większe zdecydowanie Zachodu mogło pozwolić uniknąć tego dramatu. Kiedy wojna się już rozpętała, nie bardzo wiadomo, jak można Putina powstrzymać.
Putin nie ma już niemal żadnej pozycji przetargowej i kartami, jakie miał w ręku, zagrał jak amator. Długofalowo konsekwencje wojny w Ukrainie będą więc dla Rosji fatalne
– Putin, jak pan słusznie zwrócił uwagę, gra o wyższą stawkę niż w 2014 r., ale walczy z Ukrainą, która przez ten czas nie tylko zdążyła okrzepnąć, zbudować najlepszą w swojej historii armię i ma niezwykle zdeterminowany naród, który zapowiada walkę do ostatniego żołnierza. To chyba coś, czego Putin w swojej inwazji nie docenił.
– W Ukrainie nie brakowało nigdy zwłaszcza rosyjskojęzycznych mieszkańców, którzy chcieli dobrych relacji z Moskwą. Putinowi, jak nikomu innemu, udało się po 2014 r. stracić sympatię tych ludzi i sprawić, że w Rosji nie widzą już przyjaciela, ale wroga, który im zagraża. Trwająca inwazja tylko to nastawianie pogłębi. Myślę zresztą, że Putin popełnił jeszcze większy błąd niż niedocenienie Ukrainy i jej narodu.
– Da się zepsuć coś jeszcze bardziej?
– Mądry rosyjski przywódca wiedziałby doskonale, że strategicznie Rosja jest słabą ekonomicznie potęgą, technologicznie ustępuje zarówno Chinom, jak i Stanom Zjednoczonym. Ma jednak broń jądrową, nieprzebrane ilości surowców naturalnych. To wystarczy, by z korzyścią dla siebie rozgrywać przeciwko sobie Pekin i Waszyngton – czyli robić coś, co ma w zasięgu słabsza strona w grze światowych potęg. Putin już tej opcji nie ma. Doprowadził do furii Stany Zjednoczone i płaszczy się przed Chinami. Putin znalazł się dziś w miejscu, w którym zwłaszcza Chiny życzyły sobie, by się znalazł. Na Zachodzie nie ma już czego szukać, a Chiny będą go rozgrywały. Nie ma już niemal żadnej pozycji przetargowej i kartami, jakie miał w ręku, zagrał jak amator. Długofalowo konsekwencje wojny w Ukrainie będą więc dla Rosji fatalne.
Putin chce widzieć siebie jako ostatnią nadzieję dla Rosji i jej interesów, ale tak naprawdę jest dla nie katastrofą. Obiektywnie patrząc, jest wrogiem interesów narodowych Rosji
– Ukraiński gambit Putina wielu interpretuje nie tylko jako próbę zniszczenia niezależnej od Moskwy Ukrainy, ale także wielką grę o wpływy w Europie ze Stanami Zjednoczonymi, które w porównaniu z chińskim zagrożeniem dla Rosji na Wschodzie nie są żadnym zagrożeniem. Putin nie rozumie świata, w jakim funkcjonuje?
– Niewątpliwie Putin jest reliktem minionych czasów, gdy świat organizował się wokół zimnej wojny i rywalizacji amerykańsko-radzieckiej. Jego mentalność sprawdza się do wojny na śmierć i życie ze Stanami Zjednoczonymi, choć z punktu widzenia Rosji rzeczywiście nie ma to większego sensu. Putin jest przywódcą, który nie potrafi zaadaptować się do zmieniającego się świata i ta niezdolność szkodzi niewątpliwie „matuszce Rosiji”. Putin chce widzieć siebie jako ostatnią nadzieję dla Rosji i jej interesów, ale tak naprawdę jest dla nie katastrofą. Obiektywnie patrząc, jest wrogiem interesów narodowych Rosji.
– Putin pod koniec lat 90. odziedziczył poturbowane państwo z poturbowanym społeczeństwem, które musiało dodatkowo wyleczyć się z traumy utraty swoich kolonii. Wielka Brytania i Francja, kiedy upadały ich imperia, skupiły się na budowie dobrobytu i swojego soft power. Putin pielęgnował postkolonialny zespół stresu pourazowego.
– Putin próbował budować dobrobyt, korzystając ze wzrostu cen surowców naturalnych. Próbował też budować rosyjski soft power, ale zbyt wiele energii poświęcał straszeniu sąsiednich państw. Dziś poświęca rosyjski dobrobyt i rosyjski soft power do pogoni za widmami imperium, najeżdżając Ukrainę. A przecież mogło być inaczej. Putin to największy farciarz wśród rosyjskich przywódców w ostatnich stu latach, ponieważ dzięki szybującym w górę cenom surowców trwała w Rosji prawdziwa bonanza. Miał środki, by ustabilizować kraj i wprowadzić go na ścieżkę modernizacji. Zupełnie tego nie wykorzystał. Zresztą chyba wszyscy go na początku XXI w. przeceniliśmy i zbyt mocno uwierzyliśmy w jego zdolności administracyjne. Przecież Jelcyn, gdyby miał do dyspozycji takie same środki jak Putin, także ustabilizowałby sytuację w Rosji. Ale Putin nie wykorzystał nawet tej szansy i zamiast modernizacji wybrał ścieżkę rewizjonizmu.
Putin zachował się jak hazardzista, idąc na wojnę przeciwko Ukrainie, i robi wszystko, żeby Rosjanie wiedzieli o niej jak najmniej. Wie, że Rosjanie są niebezpieczni dla każdej autorytarnej władzy w Rosji. Począwszy od rewolucji 1905 r., po upadek ZSRR – ulica niejednokrotnie albo obalała w Rosji władze, albo przysparzała jej ogromnych kłopotów. Putin boi się, że to samo może spotkać i jego
– Czy był punkt zwrotny, kiedy wkroczył na ścieżkę rewizjonizmu, która zaprowadziła go do wojny przeciwko Ukrainie?
– Putin zawsze był rewizjonistą. Zawsze marzył o przywróceniu Rosji miana supermocarstwa. Tego samego jednak chciał Borys Jelcyn. Różnica między nimi była jednak taka, że Putin miał do tego środki, których Jelcynowi brakowało. Jelcyn byłby dużo trudniejszym partnerem dla Zachodu, niż był, gdyby miał pieniądze. Putin bez wątpienia od początku swoich rządów chciał Rosji potężnej, liczącej się na świecie i wywołującej trwogę wśród wszystkich. Wojna, którą dziś wywołał, jest jednak konsekwencją nie tylko jego rewizjonistycznych ciągot, lecz także braku zdecydowania ze strony Zachodu, kiedy Putin zaczął wcielać je w życie. Wojna przeciwko Gruzji nic Zachodu nie nauczyła. Aneksja Krymu i okupacja Donbasu w 2014 r. również. Zachód z jednej strony potępiał agresywną politykę Putina, a z drugiej nie robił nic, żeby ją powstrzymać, robiąc z nim interesy, nie wprowadzając adekwatnych sankcji, uzależniając się od rosyjskiej energii. Zresztą spojrzy pan na mój kraj – Wielką Brytanię. Władze pozwoliły stworzyć u nas pralnie brudnych rosyjskich pieniędzy. Londyn, czy jak niektórzy go określają, Londongrad, stał się azylem dla putinowskiej elity i ich rodzin. Mamy premiera, który uczynił syna agenta KGB członkiem Izby Lordów!
– Przypomnijmy – chodzi o Jewgienija Liebiediewa i premiera Borisa Johnsona.
– Dokładnie. To coś szokującego. Szokujące jest też to, że potrzeba było dopiero inwazji Putina na Ukrainę, by Zachód zaczął w końcu odrabiać lekcje, które powinien był odrobić już wiele lat temu. Ale nawet po tym akcie barbarzyństwa Putina nie ma pełnej jedności i zgody co do tego, jakie kroki przeciwko putinowskiej Rosji przedsięwziąć.
– Najwięcej i tak chyba zależy od samych Rosjan i ich stosunku do wojny przeciwko Ukrainie. Na razie Kreml robi wszystko, by antywojenne protesty zminimalizować, a media krytyczne wobec wojny uciszyć.
– Cóż, Putin zachował się jak hazardzista, idąc na wojnę przeciwko Ukrainie, i robi wszystko, żeby Rosjanie wiedzieli o niej jak najmniej. Co prawda jak na polityka, który rządzi dobrze ponad 20 lat, jego poparcie nadal jest imponujące wśród Rosjan, ale to w każdej chwili może się zmienić, gdy wojna w Ukrainie nie pójdzie po jego myśli. Putin wie, że Rosjanie są niebezpieczni dla każdej autorytarnej władzy w Rosji. Począwszy od rewolucji 1905 r., po upadek ZSRR – ulica niejednokrotnie albo obalała w Rosji władze, albo przysparzała jej ogromnych kłopotów. Putin boi się, że to samo może spotkać i jego.
Rozmawiał Tomasz Walczak