"Super Express": - W obu samolotach, którymi rodziny ofiar katastrofy smoleńskiej miały wrócić do Warszawy z Witebska, stwierdzono usterki.
Wojciech Łuczak: - Wprawdzie tym razem zawiodły wyczarterowane cywilne boeingi, ale, to też... kolejny efekt wieloletniego odwlekania przetargu na zakup maszyny do dyspozycji rządu, prezydenta i najważniejszych osób w kraju. Najwyraźniej nasze państwo jeszcze do tego nie dojrzało. Chciałbym zwrócić uwagę Czytelników "Super Expressu" na to, że Czesi w 2007 roku błyskawicznie przeprowadzili przetarg, kupili dwa nowoczesne airbusy 319 i są nadzwyczaj zadowoleni. Latają nimi czescy żołnierze, dowódcy, VIP-y. Wyciągnijmy wnioski z tego, że państwo wielokrotnie mniejsze od nas, które także użytkowało dwa tupolewy 154, zdecydowało się już dawno na ich szybką wymianę.
Przeczytaj koniecznie: Konrad Piasecki: Propaganda Tuska - Sikorski, Kopacz, Gronkiewicz-Waltz i Rostowski będą ładnie wyglądać na plakatach
- My też w końcu przetargu nie unikniemy...
- Ale najpierw ktoś musi powiedzieć: "dość!" Bo to jest kompromitacja państwa. O niedzielnym wydarzeniu będzie się mówiło na całym świecie wśród tysięcy ludzi zajmujących się mniej lub bardziej profesjonalnie problematyką lotnictwa. I wyciągną oni odpowiednie wnioski. Bo tak tragicznie złej serii w lotnictwie wojskowym w ostatnich latach nie było chyba nigdzie. Poza tupolewem spadły też: bryza, CASA, Mi-24 - wszystkie z ofiarami śmiertelnymi.
- Iloma samolotami do przewożenia oficjalnej delegacji dysponuje obecnie rząd?
- Ma jednego tupolewa 154 i kilka jaków 40. Ale żaden z jaków nie nadaje się do tego, by przewieźć cały komplet rodzin. Tak naprawdę powinno się wysłać po pielgrzymów tupolewa, ale nie jest do tego przygotowany.
- Co to znaczy?
- Jest sprawny technicznie, ale z braku odpowiednio wyszkolonych pilotów i instruktorów nie można nim latać. Obecnie instruktorem naszej załogi jest Rosjanin. Z jednej strony nasz kontrwywiad i eksperci szukają w tupolewie pluskwy, która mogła zostać założona przez Rosjan, a jednocześnie człowiekiem w pełni władnym do dysponowania tym samolotem jest Rosjanin! I zakontraktowało to MON.
- Z czego wynika tak beznadziejny stan szkolenia polskich pilotów?
- My dopiero szkolimy naszych instruktorów i minie dużo czasu, aż nabiorą doświadczenia i sami będą szkolić pilotów. Nie chcemy, by powtórzyła się sytuacja ze śp. kapitanem Arkadiuszem Protasiukiem, który miał wylatanych 340 godzin na lewym fotelu w kokpicie. W czasach, gdy samoloty te latały w LOT, instruktor miał wylatanych siedem i pół tysiąca godzin. Mieliśmy świetnie wyszkoloną kadrę, ale ta odeszła.
Patrz też: Paweł Kowal: Polska jest bezradna, a PO widzi świat przez różowe okulary
- Z 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego?
- Tak. Tylko ten jeden pułk eksploatuje samoloty dyspozycyjne (nie vipowskie). Odeszli m.in. dlatego, że obawiali się zapowiadanych cięć wydatków na armię.
- Niedługo armię czekają kolejne cięcia.
- Tak, to MON przecież odpowiada za przetargi, a nie rząd. Jeśli pieniędzy będzie mniej, oddali się szansa na kupno własnych samolotów. Czarterowanie samolotów, bo taką metodę stosuje w tej chwili rząd, jest zdecydowanie zbyt kosztownym rozwiązaniem.
- Kto jest winny tych wszystkich zaniedbań? Przecież kiedyś tak źle nie było...
- Niedawno brałem udział jako ekspert w posiedzeniu Biura Bezpieczeństwa Narodowego i słyszałem, jak generałowie dowodzący lotnictwem mówili, że w czasach nieboszczki komuny lotnictwo działało bardzo sprawnie. W czasach III RP mamy do czynienia z systematycznym regresem w tej dziedzinie. To obarcza winą wszystkie rządy - i lewicowe, i prawicowe, i te obecne. Żaden nie potrafił podjąć decyzji o przeprowadzeniu do końca przetargu.
Wojciech Łuczak
Redaktor naczelny miesięcznika "RAPORT - wojsko, technika, obronność"