Konrad Piasecki: Propaganda Tuska - Sikorski, Kopacz, Gronkiewicz-Waltz i Rostowski będą ładnie wyglądać na plakatach

2010-10-08 14:45

Dlaczego premier zamieszkał w Sejmie - komentuje dziennikarz RMF FM i publicysta TVN24 Konrad Piasecki: Wiadomo, że premier ma ambicje bycia kimś więcej niż "tylko" szefem rządu i liderem partii. On by chciał być demiurgiem polskiej polityki. Takie pokazowe władanie Sejmem niewątpliwie pomaga mu w budowaniu wizerunku najsilniejszego człowieka w polskiej polityce

"Super Express": - Czy premier Tusk ma rzeczywiście tak mało pracy, że pozwala sobie na stałą obecność w Sejmie?

Konrad Piasecki: - U premiera mniej więcej od roku można zauważyć tendencję do akcyjności rządzenia. Długi czas jest o nim cicho, dopóki nie zdecyduje się spektakularnie wkroczyć do akcji. Tak było z aferą hazardową, z kastracją pedofilów, z propozycją zmian w konstytucji. Tak jest również teraz z dopalaczami. Nagle pisze ustawę na kolanie, wieczorem uzgadnia ją z prezydentem i marszałkiem Sejmu, angażuje służby sanitarne i policję. Tymczasem sprawa dopalaczy powinna być przez rząd rozpracowywana już od dwóch lat. W ten schemat działania premiera bardzo dobrze wpisuje się jego przeprowadzka do Sejmu. To swoista pokazówka, taki balon propagandowy, który ma go pokazać w oczach opinii publicznej jako polityka nadzwyczaj aktywnego w ramach zapowiadanej ofensywy jesiennej. Szkoda tylko, że o tej ofensywie wciąż się tylko mówi i mówi, a gotowych projektów nie widać.

- Przecież dopiero co odbyło się w Sejmie pierwsze czytanie projektu budżetu...

- No i to jakoś usprawiedliwiałoby sejmową obecność premiera. Ale w wolnej Polsce udało się jakoś uchwalić dwadzieścia budżetów, i to bez stałej obecności premiera w Sejmie. Oczywiście premierzy uczestniczyli czasem w uchwalaniu ważnych ustaw, ale nigdy nie robili tego z takim propagandowym przytupem, jak Donald Tusk.

- A może chce być blisko Grzegorza Schetyny. Nie z tęsknoty, ale ze strachu przed jego coraz mocniejszą pozycją?

- Nie sądzę. Premier dysponuje tak rozległym instrumentarium panowania nad partią i jej członkami, że jego fizyczna obecność na sejmowych korytarzach nie jest konieczna do utrzymania najsilniejszej pozycji.

- Czy mimo to premier jako szef rządu powinien tak ostentacyjnie mieszać się w prace organu władzy ustawodawczej, jaką jest Sejm?

- Zbliżająca się kampania samorządowa może rodzić obawy związane z nadaktywnością posłów, którzy będą chcieli wyszarpać pieniądze dla własnych regionów. Tylko, że to dziać się będzie dopiero na etapie prac w komisjach - wtedy premier mógłby koić finansowe zapędy swych podwładnych. Z drugiej strony wiadomo, że premier ma ambicje bycia kimś więcej niż "tylko" szefem rządu i liderem partii. On by chciał być demiurgiem polskiej polityki. Takie pokazowe władanie Sejmem niewątpliwie pomaga mu w budowaniu wizerunku najsilniejszego człowieka w polskiej polityce.

- Gronkiewicz-Waltz, Sikorski, Kopacz, Rostowski - to niektórzy kandydaci Tuska do zarządu Platformy. Dlaczego ci, a nie inni?

- Wobec wzrostu znaczenia szefów regionów i rozrośnięcia się zarządu partii, jego personalny skład nie ma aż tak kluczowego znaczenia. Te osoby to bardziej galeria sław Platformy. Radosław Sikorski nie ma dużych wpływów, za to bardzo wysokie poparcie społeczne. Tusk chce to wykorzystać. Do zarządu zaprosił też ludzi, którzy są z nim jednoznacznie kojarzeni i uchodzą za jego stronników. Tusk darzy ogromnym zaufaniem Kopacz, Gronkiewicz-Waltz i Rostowskiego. Wszyscy razem będą ładnie wyglądać na plakatach wyborczych jako taka zgrana platformerska czołówka, która zgodnie i solidarnie prowadzi nasz kraj do kolejnych sukcesów.

Konrad Piasecki

Dziennikarz RMF FM i publicysta TVN24, gdzie prowadzi program "Piaskiem po oczach"