Wiktor Świetlik: Żyrinowski? Wolę Siwiec

2014-03-27 3:00

Wiecie, co zrobił Władimir Żyrinowski? A wiecie, co powiedział o Polkach? A co nam zaproponował w sprawie Ukrainy? A słyszeliście, że podobno jest z pochodzenia Polakiem ze Lwowa i być może lubi nas bardziej albo jednak raczej nas nienawidzi? Wiecie to wszystko? A przejmujecie się tym? Bo ja w ogóle. Żyrinowski i to, co zrobił Żyrinowski i powiedział ostatnio Żyrinowski, martwi mnie mniej niż bijatyka w kiblu Szulim z Dodą, wyniki sobotniego totolotka, kiedy nie wysłałem kuponu, albo bluzgi, którymi jakiś intelektualny impotent okrasza komentarz internetowy, bo nie potrafi inaczej polemizować. To po prostu nie ma znaczenia.

Znaczenie ma to, co robi Putin. To, co mówi, też, choć niemal zawsze to kłamstwa. Żyrinowski to cyrkowy błazen, który ma zabawiać gawiedź i któremu czasem zakłada się straszną maskę, żeby postraszył. Jest marionetką Putina, nie ma znaczenia, podobnie jak nie ma znaczenia to, co mówi i robi Palikot, który przez lata był marionetką Tuska. Który nigdy niczego w Polsce nie zmienił, do polityki ma stosunek taki, że w poniedziałek może być ultrakatolikiem, by w środę lecieć Urbanem, a jego największym życiowym osiągnięciem było obrażanie rodzin ludzi, którzy zginęli w katastrofie. Niedawno jeden z jego posłów, mniejsza o nazwisko, nie zapełniajmy sobie pamięci pierdołami, chwalił się, że jego partia pomaga matkom chorych dzieci, które koczują w Sejmie. Dociśnięty przez dziennikarzy, co to za pomoc, stwierdził niepewnie, że chyba jakieś termosy z herbatą wynosili. Ten facet jest nieważny, jest nieważnym facetem w partii nieważnego faceta.

Zobacz też: Wiktor Świetlik: Rozsądny Putin, a Bartoszewski jeszcze rozsądniejszy

Żyrinowski i Palikot nie mają znaczenia, ten poseł nie ma znaczenia. Podobnie jak znaczenia nie ma pan Marcinkiewicz, którego Kaczyński zrobił kiedyś premierem po to, żeby się miło uśmiechał, a jak się Marcinkiewiczowi znudziło własne uśmiechanie, a Kaczyńskiemu uśmiechanie Marcinkiewicza, to go wyrzucił i się kariera Marcinkiewicza skończyła.

Zobacz też: Wiktor Świetlik: Do broni!

Z polityką jest jak z literaturą. Można przeczytać coś wartościowego, żeby lepiej zrozumieć świat, ale można też codziennie godzinami wypełniać sobie głowę nic niewartymi śmieciami. Zdecydowanie zresztą bardziej cenię inteligentnego analfabetę niż faceta z tytułem profesorskim, który pochłonął tony książek, ma gotowy cytat na każdą okazję i nic istotnego z tego nie wynika. Jest taki typ ludzi. Podobnie jak jest taki typ polityków, którzy nie mają znaczenia poza tym, że jak coś powiedzą, to się wszyscy pośmieją albo oburzą. Wolę już od nich Natalię Siwiec. Nie wiem i nie chcę wiedzieć, co mówi, myśli i robi, ale przynajmniej fajnie wygląda.