Wiktor Świetlik: Rozsądny Putin, a Bartoszewski jeszcze rozsądniejszy

2014-03-20 3:00

Szczerze mówiąc, jak zobaczyłem tę informację, to sądziłem, że to kolejna medialna wrzutka. Albo pochodząca od złośliwych PiS-owców, albo od specjalistów od internetowej dezinformacji posługujących się polszczyzną gorzej niż Konstanty Rokossowski i zapewne siedzących gdzieś w podziemiach rosyjskiej ambasady.

Niestety, okazało się to prawdą. Władysław Bartoszewski udzielił wywiadu niemieckiej gazecie "Thueringer Allgemeine", w którym zapewnił o mądrości i roztropności nie kogoś innego, jak samego Władimira Putina. Wynikało z tego, że oczywiście z jednej strony: Rosja, imperializm, geopolityka, bezkresne stepy, trudno to zrozumieć, ale generalnie Władimir to poukładany facet. W ten sposób przekonywał tych Niemców, którzy jeszcze mieli wątpliwości, czy na pewno w imię umów gospodarczych odpuścić sobie Ukrainę i czy na pewno facet, który od lat zachowuje się jak mieszanka Kaddafiego, agresywnego chłopca i cesarza środkowej Afryki Bokassy, nie stworzy zagrożenia także dla Niemiec. Bardzo to wszystko ze strony szanownego autorytetu moralnego w interesie Polski, bo brak zdecydowanego głosu Berlina, a nawet lekkie mruganie okiem do Putina pozwala temu ostatniemu spokojnie pójść dalej po kolejne regiony i kraje. Może nawet rosyjscy "ochotnicy" pozdrowią kiedyś Władysława Bartoszewskiego na progu jego domu.

Zobacz: Potężna broń internautów wymierzona w Putina! Zobacz MEMY

Bartoszewski to bohater. Ratował Żydów, był w Auschwitz, siedział w stalinowskich więzieniach. Teraz mu się coś odwróciło i fakt, że Władimir Putin zrobił z Krymem dokładnie to samo co Hitler z Austrią, uważa za przejaw rozsądku. Podobnie jak zapowiadane już przesiedlenia Tatarów, na razie na terenie samego Krymu. Wszystko to znaki intelektu Putina.

W gruncie rzeczy starszy pan jako osoba prywatna może mówić, co chce. Tego, co przeżył i robił za młodu, nikt mu nie odbierze, a nie od dziś wiadomo, że nie każde wino świetne za młodu pięknie się starzeje. Problem z tym, że nie mówi tego zasłużony staruszek, ale sekretarz stanu w kancelarii Donalda Tuska. W naszej, wywodzącej się z carskiej Rosji tradycji do takiego sekretarza mówi się "panie ministrze". No więc ten pan minister - tak się utarło, że powszechnie tytułowany profesorem - jak mówi, to przekonuje niemieckie społeczeństwo, że Putin, facet, który jest dziś największym zagrożeniem dla Polski, to w sumie normalny gość i nie ma co się go obawiać. Nie wiem, czy premier Tusk podtrzymuje tę opinię. Do niedawna też tak myślał, ale ponoć ostatnio zmienił zdanie. Jeśli tak, to chyba pora podziękować już Władysławowi Bartoszewskiemu za pomoc?