Wiktor Świetlik: Wszyscy jesteśmy z TVP

2011-03-03 13:45

Trzeba przyznać, że TVP ma jedną ogromną przewagę nad konkurencją. Sama w sobie jest pasjonująca. Nie trzeba kupować programu, włączać telewizora. W relacjach z tego, co dzieje się w samym budynku TVP, każdy znajdzie coś dla siebie. Zwroty akcji są tam szybsze niż w filmie "Taxi" lub "Roninie". Porachunki bywają brutalniejsze niż w "Człowieku z blizną", tylko kwestią czasu jest, kiedy doczekamy pamiętnej sceny z piłą łańcuchową. TVP ma też w sobie trochę z "Upadku", filmu o ostatnich dniach Hitlera - nastroje są równie optymistyczne, a perspektywy rysują się równie świetlane.

Najciekawszy jednak staje się poziom zaplątania akcji. Tu kłaniają się filmy Davida Lyncha z nieśmiertelnym "Miasteczkiem Twin Peaks" na czele. Zagmatwanie sięgnęło zenitu w ostatniej rozgrywce. W jej wyniku do tego, by PiS-owski prezes Orzeł powrócił, dopuścił przedstawiciel Ministerstwa Skarbu. Dlaczego człowiek od Grada, Tuska, czyli facet reprezentujący interesy PO, bo przecież nie żadnego tam Skarbu, utarł nosa lewicy i wsparł znienawidzoną prawicę? W odpowiedzi na to pytanie mamy wiele sprzecznych ze sobą opinii.

Ja widzę to tak: chodzi o równowagę. Tak jak przez pewien czas w relacjach pomiędzy ZSRR, USA i Chinami albo w "Roku 1984" Orwella. Dla przypomnienia: były tam trzy mocarstwa, Oceania, Eurazja i Wschódazja. Mocarstwa te toczyły ze sobą nieustanną wojnę w układzie dwa przeciw jednemu. Wojna nie była potrzebna po to, by ją wygrać, ale by poprzez posiadanie wspólnego wroga utrzymać mobilizację ludności, pokój wewnętrzny i władzę. Aby równowaga ta była zachowana, a wojna wieczna, kiedy jedno z mocarstw się wzmacniało, jego słabszy sojusznik zmieniał front i zabawa toczyła się dalej. Takie może być właśnie całe wytłumaczenie telewizyjnej zagadki. Sojusz za bardzo zaczął się panoszyć w mediach publicznych i PO, przynajmniej na chwilę, zmieniła sojusznika.

Przeczytaj koniecznie: Jacek Żakowski: Balcerowicz przeszkadza Platformie i Polsce

Równowaga - jak uczą ekologowie - to podstawa. Dlatego tak jest od pewnego czasu nie tylko w telewizji. Dlatego Józef Oleksy dla prezesa PiS jednego dnia był postkomunistą, a drugiego lewicowym politykiem. Dlatego Napieralski jest w jednym miesiącu dla PO niegodnym rozmów niepartnerem, a drugiego dostaje zaszczytną szansę "stanąć po dobrej stronie mocy", by zacytować Sławomira Nowaka, czyli głosować zgodnie z interesami PO. Dlatego też PiS, kiedyś zdaniem SLD trzeba było "w imię demokracji" izolować i tak izolowano, że się z nim dogadywano w TVP.

Trzy wielkie partie toczą dziś świętą walkę o władzę i równowagę. W takiej walce nie ma miejsca na pierdoły. Dlatego nie bądźcie Państwo szczególarzami pytając, dlaczego po kolejnych rządach całej trójki, kondycja kraju tak często przypomina dziś kondycję TVP. I uważajcie na takich szczególarzy. W końcu jak stwierdził nieśmiertelny Robespierre "kto pyta o szczegóły, ten jest zdrajcą".