Sądzę, że profesorowi lepiej by pasowało określenie Stock Party, bo brandy tę zdarzało się niekiedy Balcerowiczowi kupować, kiedy był drugi raz ministrem finansów. Wiem o tym, bo po sąsiedzku z ministerstwem wówczas studiowałem i na tym samym stoisku kupowałem często - jak to student - książki, które potem czytałem z kolegami i koleżankami na trawniku tuż obok ministerstwa.
Przeczytaj koniecznie: Jacek Żakowski: Balcerowicz przeszkadza Platformie i Polsce
Więcej
https://polityka.se.pl/wiadomosci/balcerowicz-przeszkadza-platformie-i-polsce-aa-2vXH-tpsq-GvFU.html
No więc taka partia Balcerowicza zwycięstwo miałaby w kieszeni. Wyobraźmy sobie tylko: profesor wyrusza w przedwyborczą kampanią po Polsce. Spotyka się z górnikami, pielęgniarkami, nauczycielami i wszystkimi innymi tymi, z którymi trzeba się spotkać, żeby wygrać wybory. Rzeczywiście - trzeba przyznać - program ma nieco odmienny od pozostałych kandydatów. Tusk mówi o tym, że najpierw obniży podatki, a potem dołoży wszystkim pieniędzy, a do tego jest jedyną alternatywą dla psychopaty Kaczyńskiego. Kaczyński, odwrotnie niż Tusk, najpierw dołoży wszystkim pieniędzy, a potem obniży podatki, a do tego wyzwoli nas z jarzma zdrajcy Tuska. A prof. Balcerowicz? Powie - jak to on - z pełną uczciwością: "Szanowni Państwo, mam dla nas rozwiązanie, a nawet cały pakiet atrakcyjnych rozwiązań. Aby zachować dyscyplinę budżetową, najpierw zrównam wiek emerytalny kobiet i mężczyzn, a potem wszystkim go jeszcze bardziej podniosę, zlikwiduję ochronę przedemerytalną, zasiłki pogrzebowe, becikowe, skrócę urlopy macierzyńskie, a najbogatszym rolnikom dołożę podatków".
Po czymś takim ludzie będą się zabijać w kolejkach do urn, by zagłosować na partię Balcerowicza, przepływ elektoratu i z PiS, i z PO będzie masowy. Osoby w średnim wieku, młode matki, a także przedsiębiorcy rolni będą przez cały sierpień pielgrzymować do Częstochowy i zanosić litanię o to, by wygrała partia Balcerowicza. Po wsiach dożynki będą do tego, by wyrazić wdzięczność profesorowi za jego reformatorski pakiet. Szczerość, sumienność, determinacja - to zawiedzie Balcerowicza do władzy. Wszyscy otrzymamy solidny dowód na to, że polityka to zarządzanie, wyłącznie solidna matematyczna kalkulacja, a nie rządzenie, czyli branie pod uwagę rozmaitych grup społecznych, konieczność kompromisów, negocjacji. Perfekcyjnie poukładany w excellowskich tabelkach pakiet Balcerowicza zostanie przyjęty przez Sejm i Senat przez aklamację, prezydent z miejsca podpisze, zyskując tym samym gwarancję reelekcji, a Bóg wtedy rękę poda. Stock Party ma wielkie szanse powstać, wejść do Sejmu i zrealizować swój program. Wystarczy zamknąć oczy.