"Super Express": - Na łamach "Polityki" i TOK FM pobrzmiewa opinia, że krytyka ze strony prof. Balcerowicza wobec rządu jest niesłuszna, gdyż może obalić premiera Tuska. Czy takie stawianie sprawy ma jakikolwiek sens?
Jacek Żakowski: - Balcerowicz mnoży fałszywe zarzuty wobec rządu i uparcie broni błędnej przeszłości, a także niszczy próby modernizacji myślenia o Polsce podjętej przez rząd Tuska. I to zasługuje na naturalny sprzeciw. Nie boję się powrotu PiS, ale powrotu myślenia doktrynalnego, które doprowadziło do ich rządów. Boję się realizacji idei IV RP jako zapewniania spokoju represjami i terroryzowaniem społeczeństwa. I przy okazji wprowadzania reform, które są aspołeczne. I zamiast zarzutów oczekiwałbym od Balcerowicza uczciwej debaty. Odwołującej się do jego doświadczeń.
Przeczytaj koniecznie: Prof. Leszek Balcerowicz: PO powinna mnie traktować jak sojusznika, a nie wroga
- Uczciwą debatę mogę zrozumieć. Ale przecież tezy, że krytyka rządu i Tuska jest zła "niezależnie od tego, ile jest w niej racji", to właśnie terroryzowanie społeczeństwa. "Polityka" pisała kiedyś o "PiS-owskich dziennikarzach". Ale wezwanie "nie krytykować Tuska, bo alternatywa to PiS" to już krok dalej niż "dziennikarstwo platformerskie". To jest podejście politycznych szalikowców.
- "Polityka" takiej tezy nie stawia, a ja się z nią nie zgadzam. I ja się z tym podejściem nie zgadzam. Dziennikarze nie są od atakowania bądź obrony władz. Rzeczywistość polityczna nie zwalnia nas od racjonalnej oceny rządu. A robi on rzeczy i dobre, i złe. Podobnie jak różne są pomysły Balcerowicza. I ja nie mam pretensji, że atakując rząd może przywrócić PiS do władzy. Mam pretensje, że wprowadza nas w błąd, gloryfikuje swoje pełne błędów reformy. A przez lata milczał. Czy krzyczał tak jak dziś, kiedy OFE łupiły nas bezczelnie prowizjami? Balcerowicz jak każdy człowiek popełnia błędy. Ale w debacie publicznej jest traktowany jak nieomylny guru. Nie pierwszy raz udaje, że nic się nie stało. Kilka lat temu wmawiał nam, że kryzysu nie ma i nie będzie. Jak nie ma, to o czym mówimy?
- Dlaczego myli się tym razem?
- Jego zarzuty wobec rządu są doktrynerskie i powodowane obroną swoich dokonań. Słusznie mówi, że dzięki OFE było możliwe rozkręcenie rynku kapitałowego w Polsce. Ale nie mówi, co się stanie, gdy OFE zaczną wycofywać pieniądze z rynku. Jak to wpłynie na przedsiębiorstwa i giełdę? Nie słyszę od Balcerowicza, do czego prowadził program histerycznej prywatyzacji np. PZU? To odrobił dopiero rząd Tuska, kosztem dużych pieniędzy. Do czego prowadziła "prywatyzacja" TPSA, gdzie państwową firmę kupiła francuska państwowa firma, a zarobił na tym Jan Kulczyk?
Patrz też: Tadeusz Płużański: Plan Balcerowicza
- Oj, tu zabrzmiał pan jak "PiS-owski dziennikarz"...
- Ale to opisała też szczegółowo w "Polityce" Joanna Solska w tekście "Państwo to Jan". Trzeba się uczyć na błędach. Dziś, kiedy przedsiębiorstwa są relatywnie tanie, przyspieszenie prywatyzacji oznacza sprzedawanie ze stratą. Trzeba prywatyzować wtedy, kiedy jest dobra koniunktura, a nie kiedy zła. To ABC ekonomii.
- Prof. Balcerowicz nie jest tu osamotniony. Kiedy pytałem o zbyt tanią sprzedaż przedsiębiorstw ministra Grada z PO, odparł, że zawsze będzie ten zarzut, ale nigdy nie wiadomo, ile trzeba czekać na koniunkturę...
- Prywatyzowanie po to, żeby łatać budżet, jest marnotrawstwem. Przekonał się o tym rząd AWS-UW i trzeba to także zarzucać Platformie. Owszem, były takie momenty, kiedy nie było innego wyjścia. Ale dziś jest.
- Do pewnego czasu myślałem, że wyborcy PO są takim "elektoratem ciepłej wody w kranie". Chce spokoju i małej stabilizacji. Teraz odwracają się od rządu. Balcerowicz podkreśla, że Platforma powinna traktować go jak sprzymierzeńca. Może faktycznie trafia w sedno, naprowadzając Tuska na rzeczy dla jego wyborców istotne?
- Ależ ci wyborcy byli przez lata oszukiwani. Nie chcę obciążać tym wszystkim Balcerowicza, jest tu raczej symboliczną figurą, ale przez lata wmawiano ludziom nieprawdę. Część ekonomistów i polityków snuła miraże podatków liniowych 3 razy 15 i emerytur pod palmami. Nie można w imię własnej pychy i jakichś interesów podtrzymywać tych fikcji. Rząd Tuska zebrał się na odwagę i chce korygować dawne błędy. I Balcerowicz przeszkadza Platformie i Polsce. Naprowadza nas na ścieżkę, która się skończyła. Z grubsza robiąc to samo, czego próbował Wałęsa na początku lat 90. Nawet hasło "przyspieszenia" jest to samo!
- Uważa, że nie ma sensu ruszać OFE, skoro inne oszczędności dadzą większe pieniądze...
- Pytanie, jakie oszczędności?! Balcerowicz uważa, że dawanie podwyżek nauczycielom to rozrzutność. Prawdziwą rozrzutnością jest brak tych podwyżek. Skazywanie młodych pokoleń na to, żeby w szkołach nauczali ich ludzie, którzy nie mogli znaleźć żadnej innej roboty. Przekonanie do pracy w oświacie ludzi o wysokich kompetencjach to konkretna inwestycja. To nieliczne pokolenie, które dziś chodzi do szkoły, to nasz największy kapitał. A Balcerowicz chce ich kosztem ratować dziś budżet. Gdybym był przedsiębiorcą, to na pewno powierzyłbym prof. Balcerowiczowi prowadzenie księgowości. Ale nigdy nie mianowałbym go dyrektorem kreatywnym.
- On podkreśla, że nie chce, by przyszłe pokolenie było obarczane długami zaciągniętymi przez dzisiejsze.
- Tak, ale mając do wyboru posłanie dziecka do lepszej szkoły albo szybsze spłacanie kredytu mieszkaniowego, normalny rodzic wybierze dziecko. Przy kredycie wydłuży spłatę. Problem w tym, że zdarzają się wielcy ludzie, jak Balcerowicz czy Wałęsa, którzy mają tak ogromną wagę, że nawet głosząc rzeczy nieprawdziwe są traktowani poważnie. I mam do niego żal, że blokuje dziś modernizację myślenia o przyszłości Polski.
Jacek Żakowski
Publicysta tygodnika "Polityka"