Dzisiejsi okazjonaliści wierzą w przypadek. To choćby faceci, którzy w ramach eksperymentu każą grać na giełdzie małpom, a potem wykazują, iż osiągają one te same wyniki, co przeciętny nowojorski makler. Okazjonalizm na pierwszy rzut oka wydaje się idiotyczny, ale jak przyjrzeć się bliżej, to praktyczny i zdrowy dla człowieka pogląd. Szczególnie, że są osoby, które potrafią przekonać, iż związki przyczynowo-skutkowe są wymysłem. W tym poglądzie umacnia akurat prezydent Komorowski, który teraz, wraz z Tuskiem, stawia sprawę wydobywania gazu łupkowego jako "polski priorytet".
Przeczytaj koniecznie: Wiktor Świetlik: Króliczek Giertycha i Sikorskiego
Nie trzeba mieć pamięci słonia, ani nawet słoniątka, szczególnie w czasach Google'a, by sprawdzić, że przed rokiem, pełniący obowiązki prezydenta marszałek Sejmu Bronisław Komorowski stwierdzał, że powinniśmy z łupków zrezygnować, bo ich wydobywanie dewastuje przyrodę. Za rok nasz najwyższy "organ konstytucyjny" może na przykład stwierdzić, że powinniśmy korzystać z gazu łupkowego wydobywanego na terenie Federacji Rosyjskiej. W świecie przypadku wszystko jest możliwe. A jak człowiek wierzy w przyczyny i skutki, to może popaść w paranoję.
Weźmy więzienia CIA. Pod koniec zeszłego tygodnia mieliśmy wizytę amerykańskiego prezydenta. Jak go oceniać, i całą wizytę, tak oceniać, ale kilka deklaracji padło. Po pierwsze, Polska pokazała, że zależy nam na wydobywaniu wspomnianego gazu i energetycznym uniezależnieniu się od Rosji. Po drugie, Obama podkreślił rolę Polski jako środkowoeuropejskiego lidera. Nawet jeśli to czczy komplement, to padający z ust najpotężniejszego człowieka na świecie i mający wpływ na prestiż państwa. Na Kremlu zapewne nie wzbudził on zachwytu. I co? I od początku kolejnego tygodnia mamy w "Gazetach" i gazetach "amerykańskie więzienia". Że prokuratora odsunęli, że Miller coś podpisał, a potem okazuje się, że nie podpisał, tylko ktoś słyszał, że podpisał. Ale szum jest. Wiadomo, że więzienia prawdopodobnie były. I że były one efektem zgody całego świata politycznego, wiedział o nich prawdopodobnie i miłosierny prezydent Kwaśniewski, i wszyscy następujący po Millerze premierzy. Tylko dlaczego ktoś to wszystko wyciąga akurat teraz? Kiedy wizerunkowo powinniśmy konsumować efekty wizyty Obamy? Proponuję w tym tygodniu opublikować kolejne artykuły, na przykład niech anonimowe źródło "ujawni" przecieki z nowego rosyjskiego raportu, z których będzie wynikało, że piloci Tu-154 przed katastrofą upili się wcześniej z prezydentem Kaczyńskim amerykańskim bourbonem. Wszystko to będzie też dziełem przypadku.
A jeśli nie przypadek, to co? Obawiam się, że głupota. A ta bywa bardziej szkodliwa niż tabuny szpiegów.
Patrz też: Wiktor Świetlik: Moralne prawa autorskie do Herberta i Kaczyńskiego