Wiktor Świetlik

i

Autor: Piotr Piwowarski

Wiktor Świetlik KOMENTUJE: Ostrożnie z zapałkami

2017-10-26 4:00

Marksistowska zasada, że historia powtarza się farsą, niekiedy nie działa. Niestety ostatnio farsa powtórzyła się historią poważną, wręcz ludzką tragedią. Jakiś czas temu niejaki pan Diduszko układał się na warszawskim bruku, by pokazać, jak straszną i opresyjną mamy pisowską policję. Tym razem 54-letni pan Piotr S. sprawę potraktował dużo poważniej i walczy o życie w szpitalu po tym, jak się podpalił.

Od tego czasu przez polskie media wciąż przetacza się seans związany z tym biednym człowiekiem, który na tyle dał się ponieść tym samym naszym szacownym mediom, że niemalże odebrał sobie życie. Przy okazji ładnie widać, jak nieubłagana jest maszynka medialna i jak bezrefleksyjni ludzie w niej pracują, przy czym taka interpretacja ich zachowania jest najłaskawszą z możliwych. Najpierw kreowana histeria zagania chorego na depresję człowieka do odebrania sobie życia, szczęśliwie nieskutecznego. Potem te same media robią z niego kogoś w rodzaju bohatera, na dobrą sprawę promując jego czyn, prawie że wołając o następców.

Żeby było jasne, uważam, że nie ma tu świętych. Bluzgi rozmaitych prawicowych internautów na człowieka, który, jakkolwiek patrzeć, walczy o życie w szpitalu, bo zaangażował się w wątpliwą sprawę, a przynajmniej z niepotrzebnym zapałem, śmiało dorównywały peanom na cześć bohatera.

Piotr S. napisał w liście, że "PiS ma jego krew na rękach". Mam co do tego wątpliwości. PiS jest, jakie jest. Robi sporo dobrego, ale też jak każda władza ma skłonności do nadużyć. Tyle że pan Piotr nie podpalał się, kiedy kombinacje z Trybunałem Konstytucyjnym przeprowadzała Platforma Obywatelska albo kiedy inwigilowano dziennikarzy za Donalda Tuska. Co mu się stało? Dla mnie jest dość oczywiste, że zaszkodzili mu koledzy dziennikarze. Ostatecznie mieliśmy już nawet publikacje wzywające do pakowania szczoteczek do zębów, kiedy "przyjdą oni". Jeśli człowiek to wszystko czytał, nie konfrontował tego z innymi wiadomościami, to mogło skończyć się tragicznie. Najgorsze jest jednak to, że sprawcy tej tragedii tylko się nakręcili. Chcą więcej, bo polityka i praca wyżarły im jakąkolwiek wrażliwość. Niech się im Pan więcej nie da, Panie Piotrze.

Zobacz: Wymyślili romans Nowoczesnej z PO

Sprawdź: Borys Budka: Nie będę chodził po sądach z "Uchem prezesa"

Dowiedz się: Poseł PO Borys Budka wściekły na "Ucho prezesa"