7 kwietnia Dowództwo Wojsk Lądowych USA ogłosiło relokację amerykańskich żołnierzy oraz sprzętu wojskowego z lotniska w Jasionce pod Rzeszowem. – Ważne zadanie polegające na ułatwianiu pomocy wojskowej dla Ukrainy za pośrednictwem Jasionki będzie kontynuowane pod przywództwem Polski i NATO – napisano w komunikacie. Jednostka jest ważnym hubem wsparcia dla toczącej wojnę z Rosją Ukrainy za naszą wschodnią granicą. Decyzja wywołała więc falę komentarzy i spekulacji, ponieważ wielu internautów zrozumiało ten krok, jako całkowite wycofanie obronności militarnej na wschodniej flance NATO. Operacja relokacji była jednak planowana i jest częścią szerszej strategii, mającej na celu optymalizację operacji wojskowych Stanów Zjednoczonych.
– Polska jest bezpieczna. Amerykańscy żołnierze są relokowani, ale Polski nie opuszczają – mówi nam szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz.
Polacy i Amerykanie przekazali odpowiedzialność za operację wzmocnienia Ukrainy na rzecz sojuszu NATO. Nowa sojusznicza inicjatywa NSATU, NATO Security Assistance and Training for Ukraine będzie odpowiadała za koordynację dostaw uzbrojenia, amunicji i sprzętu wojskowego do Sił Zbrojnych Ukrainy, a także za szkolenie ukraińskich żołnierzy.
– Rosja oczywiście jest zagrożeniem dla nas i dla Europy, ale stawiamy na obronność, na zbrojenia. Nie mamy czasu do stracenia, bo ryzyko jest bardzo poważne – dodaje wicepremier Władysław Kosiniak-Kamysz.
Dotychczasowe zadania wojsk USA w Jasionce przejmowane są przez kolejnych sojuszników. Hub logistyczny od stycznia 2025 roku zabezpieczany jest przez norweskie systemy NASAMS i niemieckie baterie Patriot. Nieba nad Rzeszowem i nad naszym krajem strzegą norweskie F-35, szwedzkie Gripeny, brytyjskie Eurofightery.
Współpraca Polski z USA i NATO pozostaje niezmienna, a POLLOGHUB to od drugiego dnia wojny centralne miejsce transferu pomocy do Ukrainy.