Gliński znany jest z tego, że w weekend elegancki garnitur zamienia na luźniejsze ciuchy i dziarsko wyrusza po sprawunki. Tak było też w minioną sobotę, gdy wicepremier wybrał się do małego sklepiku na Saskiej Kępie, zapewne by zrobić zapasy na niedzielę, w którą sklepy będą zamknięte. Podobno przykład powinien iść z góry, ale jak pokazała miniona niedziela, na niższych szczeblach w PiS podejście do zakazu handlu jest trochę odmienne.
Najwyraźniej w rodzinie posła Wojciecha Kossakowskiego (41 l.), zwolennika ograniczeń w handlu, zdania w tej sprawie są podzielone! Jak poinformował portal wp.pl, 18 marca żona posła handlowała w swoim sklepie monopolowym w Ełku. Dziennikarze udokumentowali niedzielne zakupy u Kossakowskiej zdjęciem paragonu z datą. Twierdzą też, że w sklepie była pracownica. Żona posła odpiera jednak zarzuty. - Ustawa dopuszcza możliwość handlu w niedzielę, jeżeli za ladą stanie właściciel. Informacja o tym, że była ze mną pracownica, jest informacją nieprawdziwą - twierdzi Luiza Kossakowska. - 18 marca włączył się alarm, co może potwierdzić firma ochraniająca sklep. W związku z awarią alarmu udałam się do swojego sklepu, aby sprawdzić, co się dzieje. (...) W międzyczasie do sklepu weszli klienci i ich obsłużyłam, do czego miałam prawo - informuje w specjalnym oświadczeniu.
Sprawie i tak postanowiła się przyjrzeć Państwowa Inspekcja Pracy, która prowadzi kontrolę.