Wakacje, czas ciężkiej pracy

2009-06-22 4:00

W weekend ruszyły pierwsze autokary z dziećmi, które po 10 ciężkich miesiącach pracy zasłużyły na wypoczynek. Do pracy na pełny etat, a może nawet i na dwa, zaciągnięci też zostali dziadkowie, którzy zaopiekują się wnukami w okresie wakacyjnym.

Niestety, nie wszystkie mają takie szczęście, żeby chociaż na tydzień wybyć z domu i pooddychać pełnym jodu powietrzem albo pozwiedzać zabytki Krakowa czy innej Warszawy. Tych, które takiego szczęścia nie mają, jest wyjątkowo wiele. Niemal połowa dzieci w te wakacje nie ruszy się z domu. Nie dlatego, że nie chcą, ale dlatego, że rodziców nie stać na taki luksus. To wyjątkowo przygnębiająca statystyka, uwzględniwszy nawet to, że z roku na rok ten odsetek się zmniejsza. Jeszcze bardziej przygnębiające są dane dotyczące wakacyjnej pracy dzieci. Nie, nie chodzi mi o dorabianie nastolatków sprzedających pamiątki na molo czy zatrudnionych jako kelnerzy w barach i restauracjach. Bo to w większości wypadków ich wybór. Chcą zarobić na wyjazd, chcą poczuć smak samodzielności - chwała im za to. Chodzi mi o pracę dzieci poniżej 16. roku życia, które harują w wakacje, żeby pomóc przetrwać swoim rodzinom. Żeby wyżywić młodszego brata czy siostrę. To wyjątkowo smutne, ale bieda zmusza aż 15 procent polskich rodzin do wykorzystywania dzieci przy wakacyjnych pracach zarobkowych. Im wakacje z pewnością nie kojarzą się z czasem beztroskiej zabawy.