Popularność Nawrockiego będzie rosła
„Super Express”: - Wszystkie sondaże dają prezydenturę Rafałowi Trzaskowskiemu. Tyle, że to listopad 2024. Nie boi się pan, że do dnia wyborów może się zrobić powtórka z przygód Bronisława Komorowskiego, który w 2015 r. też był murowanym kandydatem, a Andrzej Duda ignorowanym pretendentem?
Cezary Tomczyk: - To Nawrocki może okazać się Komorowskim. Jesteśmy dokładnie w tej sytuacji, kiedy osiem lat rządziło PiS i kiedy ludzie oczekują od nas przyspieszenia, rozliczenia PiS-u i pójścia do przodu. Dziś więc rzeczywiście jest tak, że Karol Nawrocki może podzielić los Bronisława Komorowskiego, który – czy chce, czy nie chce – bierze na barki 8 lat rządów PiS.
- Tyle, że za Nawrockim nie stoi rząd, bo wy macie władzę. Nawrocki jest dziś podobnym underdogiem jak 10 lat temu Andrzej Duda…
- Karol Nawrocki jest dziś po prostu kandydatem PiS. Jest kandydatem Macierewicza, Sasina i Glińskiego. Jest niedoceniany przede wszystkim przez media. Uważam, że na końcu dojdzie w II turze do starcia Rafała Trzaskowskiego i właśnie kandydata PiS. I będzie to bój o każdy głos. Jest dla mnie naturalne, że wraz ze wzrostem rozpoznawalności Nawrockiego, której dziś nie ma i rosnącą świadomością jego kandydatury wśród elektoratu PiS, jego wyniki sondażowe mogą rosnąć. Nie będzie w tym nic zaskakującego, bo tak działa dynamika wyborcza.
O prezydenturze zdecyduje pół miliona głosów
- Czyli to się wszystko jeszcze, waszym zdaniem, wyrówna?
- Jak sądzę, różnica między kandydatami w II turze będzie na poziomie pół miliona głosów. Czyli będzie bardzo niewielka. Dlatego tak ważna jest determinacja i zaangażowanie od samego początku. I dlatego tak bardzo pomaga nam fakt, że Rafał Trzaskowski realnie jest w kampanii od pięciu lat. Także prawyborczy wyścig bardzo go wzmocnił, bo ma za sobą świeżo pokonanego bardzo trudnego kontrkandydata czyli Radka Sikorskiego. Dziś jest czas na domknięcie tej zmiany i wygraną w wyborach prezydenckich.
- Jeśli rzeczywiście różnica między Trzaskowskim a Nawrockim będzie tak mała, to chyba będzie to nie najlepsze świadectwo dla waszych rządów. Gdyby ludzie byli z was bardzo zadowoleni, to spodziewałbym się nokautu w II turze, a nie wyniku na żyletki.
- Wyniki we wszystkich ostatnich wyborach prezydenckich, począwszy od starcia Komorowski-Kaczyński, gdzie wygrał Komorowski, były bardzo niewielkie. Tym bardziej uważam, że każdy, kto zlekceważy przeciwnika, popełni gigantyczny błąd. Jesteśmy dziś w sytuacji, w której PiS będzie walczył o życie. Wiedzą bowiem, że nie będzie żadnej taryfy ulgowej za prezydentury Trzaskowskiego, więc zrobią wszystko, by wygrał Nawrocki, bo to oznacza załatwienie sobie ułaskawienia od pisowskiego prezydenta. Nie mogą na to liczyć w przypadku Trzaskowskiego, bo żadnych ułaskawień nie będzie. Trzaskowski nie ułaskawi ani Macierewicza, ani Morawieckiego.
To Trzaskowski jest kandydatem zmiany
- Mówi pan, że Trzaskowski jest w kampanii od pięciu lat. Wtedy był kandydatem zmiany, bo był nadzieją na zrobienie wyłomu w państwie zdominowanym przez PiS. Dziś jest kandydatem cementowania waszej władzy, czy jak to mówi PiS, „domykania systemu”. To siłą rzeczy musi mu utrudnić walkę o zwycięstwo?
- Moim zdaniem, jest dokładnie odwrotnie. Na pewno PiS chciałby, żeby taka sytuacja rzeczywiście miała miejsce. Nowogrodzka zapomina jednak, że jesteśmy po ośmiu latach ich rządów, dziesięciu latach rządów Andrzeja Dudy i ledwie dziesięciu miesiącach rządów koalicji 15 października.
- Czyli Rafał Trzaskowski kandydatem zmiany?
- Jeśli PiS twierdzi, że Trzaskowski chce domknąć zmianę, to mają rację. Bo właśnie o to nam chodzi – żeby proces zmiany w Polsce dokończyć. Ale też zamknąć wszystkich pisowskich złodziei. Będzie rozliczenie i nie będzie ułaskawień. Oni się naprawdę tego boją. Nie bronią swoich rządów i swojego dorobku ośmiu lat. Wystawiają kandydata, który ma być zanegowaniem ich władzy. Oni po prostu bronią siebie. I to naprawdę wstyd. Wyborcy PiS-u są bardzo zdziwieni, że PiS nie tylko nie broni swojego dorobku, ale się go wstydzi.
Chcemy pokonać PiS raz na zawsze
- Dziś rządzicie 10 miesięcy. W dniu wyborów minie półtora roku i to chyba wystarczająco, żeby pojawili się wcale liczni niezadowoleni z waszych rządów. Widzieliśmy w USA, jak samo poczucie, że nie żyje się lepiej, jest destrukcyjne dla aktualnie rządzących. Niezadowoleni wzmocnią twardy elektorat PiS pod sztandarem Nawrockiego?
- Tyle, że przykład Stanów Zjednoczonych i tego, co tam się wydarzyło w wyborach, odnosi się do PiS. Jesteśmy bowiem w momencie, w którym de facto zmiana jeszcze nie nastąpiła. Zwycięstwo Trzaskowskiego będzie właśnie tym momentem, kiedy ta zmiana będzie się wreszcie mogła dokonać. Polska potrzebuje dziś prezydenta, który razem z rządem poprowadzi nas we właściwym kierunku. Tak, Trzaskowski jest zamknięciem procesu, który nazywa się „zwycięstwo z PiS”. Trzaskowski jest Wielką Zmianą, bo zastąpi nominanta PiS-u czyli Andrzeja Dudę. Bo chcemy pokonać PiS i to pokonać raz na zawsze, by już nigdy ta partia nie doszła do władzy i nie wyrządziła Polsce takich szkód jak ich ośmioletnie rządy. Dziś świeży mandat do rządzenia ma rząd, nie opozycja.
Polacy nie chcą powrotu PiS do władzy
- Po prawie 12 miesiącach waszych rządów świeżość ciągle jest po waszej stronie? Przez ten czas nawet najlepsze perfumy wietrzeją. A co dopiero polityczne zwycięstwa.
- Ciągle jesteśmy w sytuacji, kiedy dopiero co Polacy powiedzieli PiS stanowcze „nie”. I nic się w tej sprawie nie zmieniło. Oprócz tego, że to Koalicja Obywatelska jest dziś na pierwszym miejscu w sondażach, a kiedy odsuwaliśmy Kaczyńskiego od władzy, byliśmy na drugim miejscu. Z tego punktu widzenia, przekonanie PiS, że Polacy pragną ich powrotu do władzy i tylko czekają, by proces tego powrotu zacząć, jest po prostu błędne. Choć nie wątpię, że PiS wykorzysta całą zbudowaną przez lata machinę propagandową, by na to zwycięstwo pracować. Jestem pewien, że z tego powodu kampania prowadzona przez PiS będzie niezwykle brudna i brutalna.
Dopiero zaczynamy rozliczenia patologii PiS
- Nie przesadzałbym z tą pisowską machiną propagandową. Jej filarem była TVP, która dziś jest w waszych rękach. To PiS za to narzeka, że wykorzystujecie dostępne wam narzędzia, by wybory prezydenckie nie było równe. To choćby zabranie im 75 mln zł subwencji partyjnej, bez której trudno będzie im prowadzić kampanię.
- Nie widziałem, żeby PiS protestował, kiedy zabierali subwencję PSL. Nie widziałem, żeby się oburzali, gdy zabierano ją Nowoczesnej. Natomiast powiedzmy jasno, jak jest, a nie jak się PiS wydaje, że jest. Jeśli popełnia się przestępstwa, nadużywa władzy, to tak to się kończy. Jeśli to by ode mnie zależało, to za wykorzystywanie państwa – telewizji, wojska, każdego resortu – do walki wyborczej, powinni stracić nie część, ale całość subwencji. Nie można przejść nad tym do porządku dziennego. I mogę zapewnić PiS, że w sprawie rozliczeń ich patologii my dopiero zaczynamy.
Rozmawiał Tomasz Walczak