Rządząca koalicja na początku lipca zaliczyła bolesną porażkę. W Sejmie przepadł projekt dotyczący depenalizacji aborcji, a Donald Tusk poinformował o ukaraniu dwóch posłów: Romana Giertycha oraz Waldemara Sługockiego. Tymczasem Lewica już zapowiedziała, że będzie składała ten projekt do skutku i przy okazji zaatakowała Władysława Kosiniaka-Kamysza i PSL. Tarcia wewnątrz koalicji z pewnością nie powodują wzrostu poparcia dla rządu, co po wyborach prezydenckich może wykorzystać premier. Jak podaje "Newsweek" Donald Tusk może zdecydować się przedterminowe wybory. Wszystko ma zależeć od tego, czy kandydat Koalicji Obywatelskiej zdobędzie Pałac Prezydencki.
Wewnątrz Platformy Obywatelskiej pojawiają się jednak obawy co do tego, że taki scenariusz byłby optymalny. Wszystko ze względu na niepewny wynik dwójki koalicjantów. - Nie mamy ani jednego sondażu, który dawałby nam samodzielną większość. Nigdzie, w żadnym badaniu, nie pojawia się 40 proc. Byłoby jak w 2007 roku. Wygraliśmy, ale brakło nam 20 posłów. Musieliśmy dobrać PSL. Co by się stało, gdyby oni nie przekroczyli progu? Powtórka z 2015 - twierdzi jedno ze źródeł "Newsweeka".
Wybory prezydenckie w Polsce odbędą się w 2025 roku. Faworytem do startu z Koalicji Obywatelskiej wydaje się być Rafał Trzaskowski, mówi się również o kandydaturze Radosława Sikorskiego.
ZOBACZ GALERIĘ: Radosław Sikorski z synem Tadeuszem