Lider PO pojawił o 6:00 rano 18 stycznia w Kościanie w piekarni Roberta Sworackiego. Na przykładzie tego miejsca były premier pokazał, co oznacza podwyżka cen za gaz dla wielu innych podobnych firm. Jak podkreślił już na wstępnie, piekarnia zatrudnia 13 osób i właściciel nie jest pewny, czy praca od samego rana będzie miała sens, bo kalkulacja nie wygląda pomyślnie. - Gdy z właścicielem rozmawiałem o rachunkach, okazało się, że mąka kosztuje niemal 100 proc. więcej niż w sierpniu. Wtedy za jej tonę płacił 1200 zł, a dzisiaj - ponad 2000 zł. Gaz zdrożał mniej więcej o 300 proc. W złotówkach oznacza to absolutny dramat – mówił Donald Tusk. W tej sytuacji właściciel ma dwa wyjścia: podwyższyć ceny chleba albo zwolnić swoich pracowników. - On nie wyobraża sobie tej drugiej opcji, a jednocześnie sytuacji, w której chleb przestałby być dostępny dla najbiedniejszych. Nasza rozmowa była smutna, bo pod znakiem zapytania stoi przyszłość tego typu przedsiębiorstw – opowiadał Donald Tusk. Polityk PO zwrócił uwagę, że nie tylko inflacja ma wpływ na sytuację przedsiębiorców, ale również niepewność związana z Polskim Ładem.
Sprawdź: Fryzjer tylko dla bogaczy? Ujawniamy nowe stawki! Aż włosy jeżą się na głowie!
Lider PO zapowiedział także, że będzie się spotykał z pracującymi ludźmi, by dotrzeć do rządzących. - Apeluję do rządzących i odpowiedzialnych za politykę gazową o uczciwą informację, co takiego się stało, że trzeba gwarantować dla PGNiG 60 mld zł, a mimo to podwyżki cen gazu są tak druzgocące – mówił.