Samospełniającą się przepowiednią jest dla nich sondaż, w którym front jedności narodu niemal remisuje z PiS. Niewielu jednak zauważa, co dzieje się tuż na progiem wyborczym, gdzie w siłę urósł coraz bardziej widmowy Kukiz’15 a na wejście do parlamentu może liczyć też koalicja radykałów od Korwina, narodowców i środowisk antyaborcyjnych. To na razie jeden sondaż, ale każe się zastanowić, czy efektem ubocznym utworzenia szerokiej koalicji opozycyjnej nie będzie wiatr w żagle dla środowisk antysystemowych i radykalnie prawicowych.
Zapatrzeni w PiS i wierzący moc politycznej jedności zwolennicy koalicji opozycyjnej mogą nie zauważyć, że swoimi działaniami zmniejszają rynek partii mainstreamowych, na które wyborcy mogą chcieć oddać swój głos. Nie każdy wyborca odnajduje się w manichejskim podziale na siły PiS i skupionej wokół PO opozycji. Część z nich odda swój głos na Roberta Biedronia, ale co bardziej konserwatywni wyborcy, dla których program jego Wiosny jest zbyt radykalny, mogą szukać jeszcze innej alternatywy. Skoro na placu boju pozostaną już tylko kukizowcy i narodowcy, to oni mają szansę skorzystać na wątpliwościach dezerterów z front POPiS i ich chęci zagrania na nosie hunwejbinom Kaczyńskiego i Schetyny. W końcu na politycznym bezrybiu i narodowiec ryba. Inną wodą na młyn tych środowisk może okazać się frekwencja. Zblokowanie niemal wszystkich liczących się sił politycznych pod egidą Schetyny wielu może zniechęcić do uczestnictwa w wyborach, a niższa frekwencja premiuje prawicowych radykałów z ich fanatycznym i karnym elektoratem.
Jakąż to ironią losu będzie, jeśli wielcy obrońcy demokracji, zwalczający Kaczyńskiego staną się akuszerami sił, które obalenie demokracji mają wpisane na politycznych sztandarach. Żeby nie było, że nie ostrzegałem.