"Jej produktywność rośnie, a płace utrzymują się na niskim poziomie" - przekonywali spece od marketingu z resortu gospodarki. Nie było chyba lepszego podsumowania cudu gospodarczego, który po 1989 r. stał się rzekomo udziałem Polski i uczynił z niej "tygrysa Europy Środkowo-Wschodniej". To właśnie kiepsko opłacani, ale robotni (2000 godzin rocznie w pracy, co czyni Polaków jednym z najbardziej zapracowanych narodów Europy) - to nasza jedyna karta przetargowa na gospodarczym konkursie piękności.
Przypomniało mi się to, kiedy usłyszałem ostatnio ministra Waszczykowskiego przekonującego, że wrogość Francji Macrona wobec Polski PiS wynika z prostego faktu: "Gospodarka francuska od lat nie potrafi konkurować z coraz silniejszymi gospodarkami, takimi jak Polska". Cóż, jeżeli rzeczywiście w czymś bijemy Francuzów na głowę, to właśnie w nadmiarze taniej siły roboczej. Z tym żadna rozwinięta gospodarka europejska nie jest w stanie konkurować, bo Polacy należą do najbiedniejszych pracowników w całej UE. Przy okazji nasza gospodarka ma wybitnie peryferyjny charakter, z przewagą prostych, niewymagających szczególnych kwalifikacji miejsc pracy. Nie dziwi więc, że z Francji do Polski migrują głównie firmy, które oferują jedynie takie prace. Nad Sekwaną pozostają nadal firmy innowacyjne, które nie tylko dobrze płacą, ale stanowią o sile tamtejszej gospodarki.
Być może charakter montowni świata dysponującej nieprzebraną armią nisko opłacanych pracowników imponuje panu ministrowi i według niego świadczy o mocarstwowej pozycji Polski. To jednak ślepa uliczka rozwoju gospodarczego, z której jakoś jego ekipa nie potrafi nas wyprowadzić. Szumnie zapowiadane wprowadzenie Polski na ścieżkę innowacji kończy się dotowaniem przez państwo zagranicznych inwestycji w fabryki podzespołów, w których kolejni pracownicy będą tyrać za marne pieniądze. A jak uczy nas historia kapitalizmu, nie ma innowacji bez dobrych pensji. Bez innowacji nie ma z kolei silnej gospodarki i dobrobytu. Z biedą i zacofaniem nigdy nie będziemy dla Francji równorzędnym adwersarzem. Samo wymachiwanie szabelką przez sarmatę Waszczykowskiego tego nie zmieni.
Zobacz: Andrzej Duda krytykuje konstytucję
Przeczytaj też: Maria Kiszczak wyznaje: Gdyby mój mąż żył, broniłby Wałęsy TYLKO U NAS