Pełno nas, a jakoby nikogo nie było. Polska polityka bez Jarosława Kaczyńskiego stała się ostatnio jakby smutniejsza i sam prezes chyba to zrozumiał. W środę, po dłuższym milczeniu, postanowił zabrać głos i to nie w jakimś prawicowym periodyku, ale z samej mównicy sejmowej. I nie była to jakaś rozwodniona wersja prezesa, ale Kaczyński jakiego znamy i lubimy (bądź nienawidzimy). Jego wystąpienie w sprawie uchodźców, okraszone kłamliwymi enuncjacjami i odbierające rządowi prawo decydowania w kwestiach rozwiązania kryzysu migracyjnego, to jakby powrót do starych dobrych czasów, kiedy było wiadomo, kto wróg, a kto przyjaciel. Prawica, oczywiście, zachwycona i można nawet usłyszeć, że oto mieliśmy do czynienia z jednym z najważniejszych przemówień Jarosława Kaczyńskiego w jego karierze. Z drugiej strony, wiadomo której, oburzenie.
I chyba o to w tym wszystkim chodziło. PiS w wersji light z Beatą Szydło na czele, owszem, dobrze się sprzedaje. Niemniej Jarosław Kaczyński musiał uznać, że co za dużo, to niezdrowo. Że istnieje zagrożenie, iż żelazny elektorat partii straci rewolucyjną czujność i, nie daj Boże, jeszcze się do PiS zrazi. Gotów bowiem uznać, że zrobił się zbyt mainstreamowy, czyli be! i nie ma co na tych zdrajców głosować. A w wyborach parlamentarnych uśmiechanie się do centrum może i dobrze robi sondażom, ale na chwiejność centrum nie ma co liczyć, bo się w ostatecznym rachunku można oszukać. W tych wyborach liczy się zdrowe, twarde jądro wyborców i trzeba ich od czasu do czasu dopieścić.
Stąd Jarosław Kaczyński - w przeciwieństwie do prezydenta Dudy i premier in spe Beaty Szydło - nie wił się jak piskorz, żeby czegoś głupiego o uchodźcach nie powiedzieć. Prezes mówi jak jest i nie bawi się w niuanse. Mocny głos mocnego człowieka, nawet jeśli niepoparty faktami, musi robić wrażenie na elektoracie, który mógł mieć ostatnio poczucie, że stracił moralną busolę. Dziś znów ma pewność, że nikt nam nie wmówi, że czarne jest czarne, a białe jest białe. Jarosław Kaczyński znów więc może się na jakiś czas przyczaić, żeby nie powiedzieć za dużo. Ale jeszcze przed wyborami wróci. Bo zawsze wraca. I to w dobrej, radykalnej formie.
Zobacz: Żona Dudy startuje z listy PiS. Kaczyński to zaakceptował
Polecamy: Marcinkiewicz OSTRO o Kaczyńskim: MIĘCZAK
Najlepsze wideo: tv.se.pl