Tomasz Walczak

i

Autor: Artur Hojny

Tomasz Walczak komentuje: Teorie spiskowe nie rozgrzeszają PiS

2018-06-01 5:15

Już kilka dni trwa kryzys wokół domniemanego romansu posła Pięty i wyraźnie widać, że PiS nie potrafi sobie z nim poradzić. Więcej, nie dorobił się na razie spójnej narracji na ten temat. Część polityków PiS potępia ten romans w czambuł, część odmawia komentarza, kwitując, że to prywatna sprawa pana posła. Część zaś wieszczy spisek, snując opowieści o powtórce z historii Anastazji P., która na początku lat 90. wywołała jeden z największych skandali obyczajowych w dziejach III RP, kiedy w swojej książce opisała rozliczne romanse z najważniejszymi wówczas politykami. Po latach na podstawie dokumentów z tzw. szafy Lesiaka pojawiły się sugestie, że miała zostać nasłana przez UOP.

Ile z Anastazji P. jest w kobiecie, która miała uwieść posła Piętę? Trudno powiedzieć. Jedno jest jednak pewne – nawet jeśli okazałaby się agentem obcych służb, w żaden sposób nie jest to okoliczność łagodząca dla pana posła. Po pierwsze, jako konserwatywny polityk stojący na straży „tradycyjnych wartości” powinien jednak panować nad swoimi słabościami. Po drugie, jako członek jednej z najbardziej newralgicznych sejmowych komisji, czyli tej ds. służb specjalnych, powinien mieć niezłomny charakter i odporność na wdzięki nawet najbardziej atrakcyjnych kobiet. Skoro jednak wystarczyła wymiana głębokich spojrzeń na smoleńskiej miesięcznicy, żeby stracił rozum, to widocznie nie nadawał się na tę odpowiedzialną funkcję. Dopuszczenie do największych tajemnic państwowych kogoś, kto ma tendencje do ulegania wybujałościom instynktu oraz niezwykłym i mrocznym namiętnościom, obnaża niekompetencję tej ekipy.

Kilka dni temu usłyszeliśmy też o udanej prowokacji portalu Energetyka24 Piotra Maciążka, który stworzył eksperta istniejącego wyłącznie na jednym z portali społecznościowych. Bez problemu nawiązano kontakt z osobą z otoczenia ministra Piotra Naimskiego, która przekazywała informacje na temat jednej z kluczowych inwestycji energetycznych, czyli gazociągu Baltic Pipe. Za niekompetencję swoich współpracowników pan minister obwinił… Piotra Maciążka. Medialni kibole rządu rzucili się zaś na niego, insynuując, że to spisek przeciwko samemu Naimskiemu.

Ale może zamiast szukać wszędzie knowań diabelskich sił, trzeba założyć politykom PiS pasy cnoty, a w instytucjach państwa wprowadzić skuteczne procedury bezpieczeństwa. Opowieści z mchu i paproci nie sprawią bowiem, że nagle państwo będzie zabezpieczone przed libido i długimi językami ludzi tej ekipy.