Tomasz Walczak

i

Autor: Piotr Grzybowski Tomasz Walczak

Tomasz Walczak: Duże kłopoty liberalnej opozycji

2019-01-08 5:00

Niemoc opozycji po trzech latach rządów PiS i w przededniu eurowyborów oraz wyborów do polskiego parlamentu musi frustrować jej liderów. Gdy rządzącej partii nieznacznie rośnie poparcie, Platforma traci 5 pkt proc., a Nowoczesna nie jest już nawet poniżej progu wyborczego, ale wręcz miota się gdzieś w granicach błędu statystycznego. Tak według najnowszego sondażu IBRIS dla „Rzeczpospolitej” wygląda krajobraz polityczny na początku roku.

Co może zadziwiać to fakt, że badanie było prowadzone w dniach 3-4 stycznia, kiedy trwała burza wokół kontrowersyjnego transferu narodowca Adama Andruszkiewicza do rządu oraz projektu ustawy, w której PiS chciał depenalizować jednorazową przemoc wobec członków rodziny. Wróciła też sprawa nieprzyzwoitych zarobków w NBP. Nie zrobiło to na badanych większego wrażenia. Innym zdziwieniem jest też to, że wrogie grudniowe przejęcie sporej części posłów Nowoczesnej przez Platformę nie dało tej partii żadnego bonusu sondażowego. Gorzej – obie liberalne partie solidarnie straciły. Akt politycznego kanibalizmu okazał się więc dramatycznie nieskuteczny i najwyraźniej zdemobilizował wyborców liberalnych, bo żadne ugrupowanie tymi spadkami się nie nakarmiło.

Oczywiście, wiele powiedzą nam kolejne sondaże, ale jeśli ta tendencja się utrzyma, pod znakiem zapytania stanie sens jednoczenia się opozycji, który w głębokim przekonaniu jej polityków i sympatyzujących z nią komentatorów ma być receptą na odsunięcie PiS od władzy. Proces zjednoczeniowy między PO i N. - nawet jeśli siłowy – nie daje spodziewanych efektów. Pęcznienie jednej listy opozycyjnej, wspartej ewentualnie przez zaciąg PSL i SLD, może okazać się równie nieudany. Tym bardziej, że taka lista siłą rzeczy sprowadzałaby się do hasła odsunięcia PiS od władzy. Nie miałaby żadnego programu, który mógłby przemówić do szerszego grona wyborców, a wyraźnie widać, że straszenie PiS jako technologia polityczna po prostu zbankrutowało. Narracja o zamachu na praworządność, autorytarnych tendencjach rządzących, którzy budują tu drugą Rosję, względnie Białoruś przekonuje już i tak przekonanych, których - jak widać w badaniu IBRIS – nie ma znowu aż tak dużo. Pytanie tylko, czy kilka miesięcy przed maratonem wyborczym opozycja, zwłaszcza jej liberalna część, jest w stanie wymyślić się na nowo. Na razie nic na to nie wskazuje.