- Polska dyplomacja, na czele z Radosławem Sikorskim, skutecznie interweniowała w sprawie skandalicznej aukcji przedmiotów związanych z terrorem niemieckim, co doprowadziło do usunięcia ich z oferty.
- Aukcja w niemieckim Domu Aukcyjnym Felzmann, obejmująca m.in. listy więźniów Auschwitz i dokumenty Gestapo, wywołała oburzenie ze względu na komercjalizację pamięci o ofiarach Holokaustu.
- Minister Sikorski, po rozmowach z szefem MSZ Niemiec i ambasadorem Tombińskim, podkreślił, że pamięć o ofiarach nie jest towarem i zaapelował o przekazanie artefaktów Państwowemu Muzeum Auschwitz-Birkenau.
- Artykuł porusza kontrowersje wokół prywatnych kolekcji i handlu takimi przedmiotami, sugerując, że najlepszym rozwiązaniem jest przekazywanie ich instytucjom publicznym w celu upamiętnienia ofiar.
W niedzielę, 16 listopada 2025, Radosław Sikorski, szef Ministerstwa Spraw Zagranicznych i wicepremier, ogłosił sukces polskiej dyplomacji w sprawie skandalicznej aukcji przedmiotów związanych z okresem terroru niemieckiego. Aukcja, która miała się odbyć w Niemczech, wywołała oburzenie na całym świecie.
Reakcja na skandaliczną aukcję
Planowana przez Dom Aukcyjny Felzmann w Neuss aukcja prywatnej kolekcji, zawierającej dokumenty i przedmioty związane z ofiarami niemieckich zbrodni, spotkała się z ostrym sprzeciwem. Międzynarodowy Komitet Oświęcimski wyraził swoje oburzenie, a rzecznik prezydenta Karola Nawrockiego, Rafał Leśkiewicz, poinformował, że prezydent apeluje do polskiego rządu o interwencję – zażądanie zwrotu pamiątek, a w ostateczności ich wykupienie. Działania domu aukcyjnego potępiła również ministra kultury Marta Cienkowska.
"Ambasador Jan Tombiński, który od kilku dni interweniował u władz Westfalii w tej sprawie poinformował mnie, że wszystkie artefakty już zniknęły z internetowej strony skandalicznej aukcji" - napisał Sikorski na platformie X.
Minister wcześniej poinformował również o rozmowie z szefem MSZ Niemiec, Johannem Wadephulem. "Zgodziliśmy się, że należy zapobiec takiemu zgorszeniu" - dodał.
Stanowcze stanowisko MSZ
"Pamięć o ofiarach Holokaustu nie jest towarem i nie może być przedmiotem komercyjnego obrotu. Polska dyplomacja apeluje o powrót artefaktów do Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau w Oświęcimiu" - podkreślił wicepremier.
Lista obiektów przeznaczonych do sprzedaży w Domu Aukcyjnym Felzmann, jak informowała gazeta "Frankfurter Allgemeine Zeitung", obejmowała 623 pozycje. Wśród nich znajdowały się m.in.:
- List więźnia z Auschwitz "o bardzo niskim numerze" do adresata w Krakowie. Cena wywoławcza: 500 euro.
- Diagnoza lekarska z obozu koncentracyjnego Dachau, dotycząca przymusowej sterylizacji więźnia. Cena wywoławcza: 400 euro.
- Karta z kartoteki Gestapo z informacją o egzekucji żydowskiego więźnia w getcie Mackheim w lipcu 1942 r. Cena wywoławcza: 350 euro.
- Antyżydowski plakat propagandowy.
- Gwiazda żydowska z obozu Buchenwald.
Historia kolekcji i argumentacja domu aukcyjnego
Redakcja "FAZ" przypomniała, że pierwsza część prywatnej kolekcji została sprzedana sześć lat temu. Kupcy dokumentów znajdują się między innymi w Ameryce.
W odpowiedzi na pytanie "FAZ", Dom Aukcyjny oświadczył, że prywatni kolekcjonerzy prowadzą intensywne badania i przyczyniają się do pogłębiania wiedzy historycznej. Ich działalność ma służyć zachowaniu pamięci, a nie handlowaniu cierpieniem.
Krytyczna ocena i apel o przekazywanie zbiorów instytucjom publicznym
Komentując stanowisko Domu Aukcyjnego, dziennikarka "FAZ" podkreśla, że nie ma żadnej gwarancji, iż celem uczestników aukcji jest zachowanie pamięci. Mogą to być równie dobrze osoby o skrajnie prawicowych poglądach. Przyznaje, że zakaz handlu takimi dokumentami nie jest idealnym rozwiązaniem, gdyż mógłby doprowadzić do przeniesienia aukcji do szarej strefy lub za granicę. "Pozostaje apelować o to, by takie kolekcje przekazywane były publicznym instytucjom, w celu upamiętnienia ofiar" - czytamy w "FAZ".