Ale nie wszyscy jego partyjni koledzy podzielają te namiętności. Ostatnio bowiem można odnieść wrażenie, że szczytem ambicji działaczy PiS jest jakaś ciepła, sowicie opłacana posadka w jednej ze spółek Skarbu Państwa. Tam swoje szczęście znalazł choćby Wojciech Jasiński, który jeszcze dobrze nie rozgościł się w Sejmie nowej kadencji, a już został prezesem Orlenu. Andrzej Jaworski w poselskich ławach też nie zagrzał długo miejsca, bo wybrał karierę w zarządzie PZU.
Już w poniedziałek szeregi zarządu PZU ma też zasilić Małgorzata Sadurska, której najwyraźniej sprzykrzyła się już funkcja szefowej Kancelarii Prezydenta Andrzeja Dudy, więc postanowiła ruszyć na podbój świata wielkiego biznesu. Nawet się pani Sadurskiej nie dziwię. Polityka to ciężka orka, prowadzenie skomplikowanych gierek personalnych i spanie z jednym okiem otwartym, bo przecież nigdy nie wiesz, kiedy jakiś partyjny kolega postanowi wypowiedzieć ci wojnę. Tu nie działa zasada "tisze jedziesz, dalsze budziesz", a i na przyszłą emeryturę trochę trudniej odłożyć.
Co innego taka synekura w zarządzie państwowej spółki. Jak się nie znasz, nie masz doświadczenia, wystarczy, że nic nie robisz, a pieniądze i tak płyną szerokim strumieniem. No, żyć nie umierać! Jeśli ktoś szukał potwierdzenia peanów Elżbiety Witek na cześć pani Sadurskiej, że to kobieta przedsiębiorcza, jej wybór drogi życiowej jest na to najlepszym dowodem. Człowiek przedsiębiorczy to w końcu ten, który dąży do maksymalizacji zysków. I to właśnie zamierza robić pani minister.
W tym wszystkim jedno jest pewne - pani Sadurska nie oglądała słynnego serialu politycznego "House of cards". Jego główny bohater, aspirujący do roli prezydenta USA Frank Underwood, wierzył bowiem w przewagę władzy nad pieniędzmi. O takich jak państwo Jasiński, Jaworski czy Sadurska mówił: "Wybrał pieniądze zamiast władzy. To błąd, który popełnia niemal każdy w tym mieście. Pieniądze są jak podrzędny domek jednorodzinny, który po 10 latach zaczyna się rozpadać. Władza to stary kamienny budynek, który stoi przez wieki. Nie mogę szanować kogoś, kto nie widzi tej różnicy". Jarosław Kaczyński pewnie podzieliłby tę opinię.
Zobacz także: Nowy świadek ws Smoleńska dowodzi tezy o zamachu?! Twierdzi, że samolot płonął już w powietrzu!