"Super Express": - Media w ostatnich dniach żyją sprawą nowych ujawnionych nagrań z restauracji Sowa i Przyjaciele...
Tomasz Siemoniak: - Ja mam wrażenie, że sprawą tą żyje tylko jedno medium.
- Nie no, wszystkie media o tym informują, dlatego rozmawiamy. Jak ocenia pan to, co się znajduje się na tych nagraniach?
- To działanie wprost PiS-u, bo dziennikarze, którzy są mocno kojarzeni z partią rządzącą, dysponują tymi nagraniami, ujawniają je w wybranym przez siebie momencie. To rzuca zupełnie nowe światło na całą aferę podsłuchową. A moment, w którym to trafia do opinii publicznej, też zapewne nie jest przypadkowy. Poza tym zdecydowana większość tego, co zostało ujawnione, była znana już bardzo dawno temu, to trochę odgrzewany kotlet.
- Jednak tym, co wcześniej nie było ujawnione, jest brutalny atak na frakcję Grzegorza Schetyny i personalny na Andrzeja Halickiego. Bynajmniej nie ze strony działaczy PiS. I prawdę mówiąc, ciężko wyobrazić sobie sytuację, by politycy PO przed laty nawet w prywatnych rozmowach rozmawiali w ten sposób o Donaldzie Tusku, a politycy PiS o Jarosławie Kaczyńskim. Tu jednak padają bardzo ostre sformułowania. Samo nasuwa się pytanie o kondycję PO pod kierownictwem Grzegorza Schetyny...
- Ale przecież ówczesny prezes Orlenu, pan Jacek Krawiec, nie był działaczem PO ani w żaden sposób w Platformie nie działał...
- O rozmówcy, Radosławie Sikorskim, nie można już tego powiedzieć...
- Radosław Sikorski również dziś jest poza aktywną polityką. Trudno więc to odnosić do obecnej sytuacji Platformy Obywatelskiej. Te rozmowy nie mają tu żadnego znaczenia.
- To porozmawiajmy o obecnej sytuacji Platformy Obywatelskiej. Częste są głosy, z kręgów bynajmniej nie związanych z PiS, że PO nie ma pomysłu na własną opozycyjność, że choć jest główną siłą opozycji, nie ma szans na odsunięcie od władzy rządu Prawa i Sprawiedliwości...
- To są głosy ludzi, którzy życzą nam źle. Na pewno nie możemy się nimi przejmować, ale robić swoje. Od ponad roku działa aktywnie gabinet cieni, odbywamy dziesiątki spotkań z ludźmi, powolny, ale jednak wzrost poparcia w sondażach opinii jest zauważalny. Już teraz jesteśmy odbierani jako główna partia opozycyjna. W chwili, gdy rozmawiamy, jestem na Wybrzeżu, gdzie również odbywam spotkania z ludźmi.
- Właśnie! Przed laty wasze hasło brzmiało "nie róbmy polityki, budujmy stadiony". Dziś sami robicie politykę na plaży. Czy nie boicie się, że jedynie odstraszycie ludzi?
- My nikomu nie zakłócamy odpoczynku. Jak ktoś chce z nami porozmawiać, po prostu podchodzi. Odbiór akcji jest bardzo dobry. A głosy krytyczne wynikają z zazdrości, bo konkurencja sama nie wpadła na taki pomysł jak my.
- Lato jest politycznie gorące, ale nie z powodu waszej akcji, a zawetowania przez prezydenta Andrzeja Dudę ustaw o sądownictwie. Dziś wielu komentatorów mówi o partii prezydenckiej. Czy nie sądzi pan, że ugrupowanie takie przejęłoby od was rolę głównej opozycji wobec PiS?
- Nie. Prezydenta Andrzeja Dudę oceniam krytycznie za działania choćby w sprawie Trybunału Konstytucyjnego, na plus zapisać można weta w sprawie ustaw o KRS i Sądzie Najwyższym czy wcześniej o regionalnych izbach obrachunkowych. Jednak pan prezydent dopiero zaczyna wypełniać swoje konstytucyjne obowiązki. Do budowy partii bardzo daleka droga.
Zobacz: Prof. Jadwiga Staniszkis: Andrzej Duda to urzędnik bez charyzmy, partii nie zbuduje
Przeczytaj też: Andrzej Stankiewicz: Sikorski zawsze nie cierpiał Schetyny
Polecamy: Adrian Zandberg: Kij na Baczyńskiego ryj