Funkcjonariusz ABW, oznaczony jako świadek numer 10, miał zostać przesłuchany bez ujawnienia wizerunku i przy pomocy urządzenia zniekształcającego głos w sposób uniemożliwiający identyfikację. Jednak na samym początku przesłuchania - z powodu kłopotów technicznych - przez krótką chwilę słychać było naturalny głos świadka. Przesłuchanie świadka ostatecznie przełożono na 9 kwietnia.
Jeszcze to samego dnia Zembaczyński oraz Brejza ogłosili na specjalnie zwołanej konferencji prasowej w Sejmie, że złożyli zawiadomienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa podczas czwartkowe posiedzenia. Jak mówił poseł Nowoczesnej: - Chodzi o przestępstwo złamania prawa, pogwałcenia ustawy o ABW, która daje anonimowość swoim agentom, o popełnienie przestępstwa niewłaściwego technicznego poprowadzenia tego przesłuchania przez agentów ABW. Według niego trzeba wyjaśnić, "kto również z ramienia komisji śledczej ponosi odpowiedzialność za tę sytuację".
O wyjaśnienie tej sprawy do szefa ABW zwróciła się przewodnicząca komisji Małgorzata Wasserman. To agencja w całości odpowiada bowiem za ochronę swoich funkcjonariuszy: za techniczną stronę utajnienia ich wizerunku i głosu. Szef ABW potraktował sprawę poważnie i szybko przesłał do wszystkich członków komisji pismo, w którym zapewnia, że nie doszło do ujawnienia tożsamości byłej funkcjonariuszki jego agencji podczas posiedzenia sejmowej komisji do spraw Amber Gold.
Członek komisji, Tomasz Rzymkowski (Kukiz'15) zaprezentował je na swoim Twitterze:
Szybka reakcja Pana Prof. Piotra Pogonowskiego - Szefa ABW rozwiewa wszelkie wątpliwości. Nie doszło do ujawnienia danych umożliwiających identyfikację byłego funkcjonariusza ABW, świadka dzisiejszego posiedzenia Komisji Śledczej #AmberGold. pic.twitter.com/d7MEmLtBoc
— Tomasz Rzymkowski (@TRzymkowski) 21 marca 2018
Zobacz także: Afera Amber Gold. PRZESŁUCHANIE Donalda Tuska? Jest zapowiedź