Ale jak to nie zagraża? Ze zbrodniczej umowy niemiecko-rosyjskiej, kolejnego rozbioru Polski, stał się nagle gazociągiem miłości? Rację ma Wiktor Suworow w "SE", że Nord Stream ma przynieść korzyści Rosji i Niemcom kosztem Polski, że to źródło gazowego monopolu i szantażu. Rosyjski pisarz proponuje, aby antidotum na rosyjski gaz stał się polski gaz łupkowy. Że dzięki niemu Polska stanie się niezależną od Rosji gazową potęgą.
Przeczytaj koniecznie: Tadeusz Płużański: Skończmy z resentymentami
Póki co Gazociąg Północny zablokuje szczeciński port, bo uniemożliwia wpływanie statkom o większym zanurzeniu. I nie zmieni tego zaklinanie rzeczywistości zarówno przez rząd niemiecki, jak i polski, w tym przez Radosława Sikorskiego, że problemu nie ma, że podjęto środki zaradcze. Bo ani rura w dno Bałtyku wkopana nie zostanie, ani Niemcy nowej trasy dla gazociągu nie wyznaczą.
Z łupkami może się stać tak, jak z Nord Streamem. Może zwyciężyć polityczna korupcja. Bo w Europarlamencie najpierw większość była "przeciw" rosyjsko-niemieckiej rurze, a potem nagle zagłosowała "za". Przykładem kanclerz Niemiec Schroeder, który tak za tym lobbował, że po odejściu z urzędu w mgnieniu oka dostał pracę w Gazpromie. I na nic zda się optymizm Donalda Tuska, że dzięki łupkom Polska może "dokonać rewolucji energetycznej w tej części Europy", że będziemy samowystarczalni nawet przez 300 lat, a jeszcze na tym zarobimy, eksportując nadwyżki. Bo wydobycie gazu łupkowego byłoby nawet trzykrotnie tańsze niż ceny, które płacimy za gaz rosyjski. Tylko co wtedy z podpisanymi na wiele lat umowami z Rosją? "Przecież można je renegocjować" - zapewnia uśmiechnięty premier. Znając stanowczość rządu w kontaktach ze wschodnim imperium, np. w kwestii katastrofy smoleńskiej, z całej sprawy zostanie tylko uśmiech.
Patrz też: Tadeusz Płużański: Kiszczak MARZYŁ O ŚMIERCI Papieża
Ale już teraz do śmiechu nie jest. Przecież to Tusk zwierzył się, że wie, kto sprzeciwia się polskim odwiertom łupkowym i że nie są to Europejczycy. Sugestia jest jasna - znów chodzi o Azjatów. A ci się burzą. Nawet rosyjskie media doniosły, że rozmowa o łupkach prezydentów Miedwiediewa i Komorowskiego 11 kwietnia br. w Smoleńsku była dłuższa niż o wraku tupolewa.
"Nasza determinacja jest jednoznaczna" - zapewnia jednak premier RP. Ale ja jakoś mu nie wierzę, bo o determinacji mówi ciągle, a wychodzi jak zawsze. I znowu z niezależności Polski, a co dopiero mocarstwowości nici. I znowu się okaże, że rząd wygrywa "wielkie wojny" z dopalaczami, z kibolami, ale naprawdę ważnych, strategicznych spraw nie potrafi załatwiać. W kwestii gazu wygra ekologia, czyli znowu Rosja. Chyba że premier będzie się uśmiechał do Obamy bardziej niż do Putina. Zobaczymy już wkrótce, podczas wizyty prezydenta USA w Polsce.
Oczywiście już słychać głosy, że na polskich łupkach najlepiej zarobią Amerykanie. Ale ja mimo wszystko wolę żyć w atlantyckiej, a nie azjatyckiej strefie wpływów. "Tylko przy pomocy Ameryki Polska może stać się mocarstwem" - napisał amerykański politolog George Friedman w słynnej już książce - prognozie na XXI wiek. Od uśmiechu premiera zależy teraz, czy naszej szansy nie zmarnujemy.