Tadeusz Płużański: Doradca Jaruzelski

2010-12-11 14:02

"Zadaniem bojówek terrorystycznych miała być bezkompromisowa walka z obecnym ustrojem demokratycznym oraz terroryzowanie i zabójstwa działaczy partii demokratycznych oraz UB i MO". Kto jest autorem tych słów? Doradca obecnej głowy polskiego państwa. Generał Wojciech Jaruzelski.

Kiedy je wypowiedział? Zaraz po zakończeniu wojny z Niemcami, w ramach toczącej się dalej w Polsce tzw. wojny domowej, czyli pacyfikacji niepodległościowego podziemia przez wspomniane UB i MO, wspierane przez NKWD.

Dzisiejszy prezydencki doradca oczywiście nie mógł być po stronie owych "bojówek", nazywanych częściej "bandami". "Wszystkich schwytanych bandytów i zwolenników reakcyjnego podziemia przekazano wraz ze zdobytą bronią do Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa" - informował swoich ówczesnych przełożonych doradca.

Przeczytaj koniecznie: Robert Gwiazdowski: Tusk zatrudnia więcej urzędników niż rząd Jaruzelskiego

"Zanotowano wrogie wypowiedzi ze strony niektórych uczniów pochodzących przeważnie ze środowiska inteligenckiego i drobnomieszczańskiego" - doradca już nie meldował, ale donosił na szkolonych przez siebie oficerów. A przecież donosiciel ów z takiego właśnie środowiska pochodził. Potem wypierał się go jeszcze wielokrotnie: "Drobnomieszczańskie klerykalne otoczenie (…) wywiera nacisk na oficerów i podchorążych Szkoły. Wyrazem tego nacisku jest wzięcie ślubu w kościele przez członka partii ppor. Utechta". Albo jeszcze ciekawsze spostrzeżenie-donos: "Do egzekutywy POP Kursu Doskonalenia Podoficerów Zawodowych wybrano na zastępcę sekretarza kułaka Kozaka Franciszka. Okłamał partię, referując swój życiorys, zamiast podanych 14 ha, ma 16,80 ha i 15 świń. Został usunięty z szeregów partyjnych".

Donosił nie tylko przełożonym w wojsku, ale także zbrodniczej, czysto sowieckiej Informacji Wojskowej, jako TW "Wolski". Ale przecież nie dlatego jest dziś ceniony przez prezydenta III RP. To może ze względu na ideały? "Dlaczego żołnierze Odrodzonego Wojska Polskiego winni naśladować w służbie i życiu cywilnym takich bohaterów, jak: gen. Świerczewski, (…) Marchlewski, Dzierżyński". Takie pytanie zadawał podchorążym w ramach szkolenia politycznego. A potem triumfował: "W szkole w widoczny sposób wśród całego stanu osobowego wzrosło przywiązanie i zrozumienie roli PZPR oraz umocnienie miłości do WKP (b) i wodza postępowej ludzkości Generalissimusa Stalina". Ober-oprawca Stalin guru wolnej Polski?

Ale żeby nie było tak cukierkowo. "Ppor. Oświęcimski wychodząc pozostawił otwarte drzwi do swego pokoju, pozostawiając tym samym całą ewidencję partyjną niezabezpieczoną. Jeden z oficerów znalazł na ulicy miasta plan szkolenia partyjnego". I sprawa najważniejsza - wódka: "Często zdarza się, że oficerowie i to na poważnych stanowiskach grają w bilard o wódkę. Jak oświadczyła bufetowa, bywają tygodnie, podczas których sprzedaje się w bufecie kasyna ponad 40 litrów wódki". Doradca Bronisława Komorowskiego przez całe swoje długie, heroiczne życie nigdy nie wziął wódki do ust. To musi być powód jego dzisiejszej atrakcyjności! Jest jednak pewien problem. Mężczyźni na polowaniu nie stronią przecież od alkoholu.

Patrz też: Jan Rulewski: Jaruzelski ma ciężkie zarzuty

Przyczyną doradzania nie jest też zapewne stosunek do religii - drugiej, prócz wódki, obsesji doradcy: "Wyjaśnić oficerom bezpartyjnym, że aktywne, uporczywe uprawianie praktyk religijnych jest sprzeczne z wymaganiami, jakie stawiamy oficerom ludowego Wojska..." - pisał na początku lat 60. już jako szef Głównego Zarządu Politycznego WP.

"Nasza kadra występowała z pałkami jako aktyw partyjny - dobrze, że nie z bronią, czego wróg bardzo pragnął". To o pałowaniu studentów w marcu 1968 r.

"Doświadczenie wykazało, że pomoc ta była konieczna i przyszła w porę". To o "bratniej pomocy" dla Czechosłowacji. Za marcowe "zasługi", których ważnym elementem było jeszcze "odżydzanie armii", został szefem MON. Chyba nie dlatego jest dziś przez niektórych uważany za męża stanu?

Po marcu były jeszcze dwa grudnie - zapomniany niestety 1970 r., czyli masakra robotników na Wybrzeżu, i 1981 r., czyli wypowiedzenie wojny narodowi, które "zostało znakomicie zaplanowane i przeprowadzone. W Centrali (KGB) zapanowała powszechna ulga i nie szczędzono pochwał dla umiejętności Jaruzelskiego, dowództwa polskiej armii i SB". Tak doradcę chwaliła totalitarna Moskwa. Ale za co, 29 lat później, chwali go demokratyczna Warszawa, wie chyba tylko pałacowy żyrandol.