Andrzej Jaroszewicz nie szczędzi gorzkich słów pod adresem drugiej żony ojca, swojej macochy Alicji Solskiej-Jaroszewicz, która została zabita w nocy z 31 sierpnia na 1 września 1992 roku w Aninie. Tej samej nocy, po torturach zamordowany został także Piotr Jaroszewicz. Sprawa teraz wróciła, bo CBŚP udało się zatrzymać trzy osoby związane ze sprawą i przedstawić im zarzuty. W rozmowie z "Dziennikiem Gazetą Prawdą" Andrzej Jaroszewicz wspomina swoją macochę. Opowiada, że kobieta myślała o pieniądzach i lubiła luksusy. Znany dawniej jako "Czerwony książę" Jaroszewicz powiedział, że w całej sprawie tajemniczej śmierci ojca i macochy, zastanawia go śmierć Alicji Solskiej: - Uważam, zresztą nie tylko ja, że część, przepraszam za słowo, usług wykonanych przy moim torturowanym ojcu, mogło, według mnie, odbywać się przy udziale pani Solskiej - czytamy w gazecie. Zdaniem Jaroszewicz, tylko żona ojca wiedziała, jakie leki przyjmuje były premier, a te zostały mu podane w czasie tortur. Ale to nie wszystko.
Andrzej Jaroszewicz opowiedział o tym, że wymyślnie go karała i zamykała w piwnicy, gdy był dzieckiem, chciał otruć jego i ojca. - Zamykała mnie nagiego - wspomina w rozmowie z "DGP" Jaroszewicz. - Byłem cały umorusany, bo tam był węgiel. Dzisiaj myślę, że można by to podciągnąć pod paragraf molestowania seksualnego, bo kiedy mnie wyciągała z tej piwnicy, wsadzała do wanny i myła, dotykając również w miejsca intymne. (...) to był potwór, konstrukcja psychopatyczna - gorzko ocenił Andrzej Jaroszewicz.
Zobacz: Morderstwo Jaroszewiczów. Przerażająca hipoteza ich syna!