Jaroszewicz

i

Autor: Marek Zieliński Andrzej Jaroszewicz

Syn Piotra Jaroszewicza o śledztwie ws. śmierci ojca. Kluczowe pytanie o rolę żony ojca w tej zbrodni

2018-03-16 4:15

- Dla mnie głównym pytaniem jest to, dlaczego zginęła Alicja Solska. Bo fakt zastrzelenia pani Solskiej to było pozbawienie życia jednym strzałem. Ojciec był maltretowany przez wiele godzin. Nie wiemy nawet, czy przestępcy zabili go bezpośrednio, czy też konał, dusząc się przez wiele godzin - mówi w rozmowie z "Super Expressem" Andrzej Jaroszewicz.

"Super Express": - W środę prokuratura ogłosiła przełom w sprawie śmierci pana ojca Piotra Jaroszewicza i jego żony Alicji Solskiej. Trzech podejrzanych przebywa w areszcie. Czuje pan, że wreszcie po tylu latach sprawa zmierza do wyjaśnienia?

Andrzej Jaroszewicz: - Przede wszystkim bardzo się cieszę, poczułem pewną ulgę. Czekałem 26 lat. Wreszcie w tej sprawie coś się dzieje. Liczę na rzetelne wyjaśnienie tej sprawy. Natomiast jestem bardzo daleki od hurraoptymizmu.

- Dlaczego?

- Już raz zatrzymano podejrzanych, których trzeba potem było zwolnić. W sprawie obecnych zatrzymań zbyt mało wiem, by stawiać zdecydowane oceny. Mam nadzieję, że pod koniec miesiąca uzyskam dostęp do akt i będę mógł powiedzieć więcej. Jednak dochodzą do mnie informacje, że jeden z oskarżonych ma otrzymać status świadka koronnego.

- Poszedł na współpracę, pomaga w ważnym śledztwie, to chyba rzecz naturalna?

- Ale nie daje się takiego statusu przy udziale w napadzie rabunkowym. Świadek koronny to osoba, która wymaga specjalnej ochrony. Nie sądzę, by chroniono kogoś, kto ukradł z domu jakieś przedmioty. Myślę, że musimy poczekać na ostateczne oceny tego, co naprawdę się zdarzyło 26 lat temu.

- Minister Ziobro stwierdził, że wątek rabunkowy był głównym, choć niejedynym motywem działania sprawców.

- A co miał minister na wstępnym etapie śledztwa powiedzieć? Ja wiem, że z domu nic nie zginęło. Wprawdzie dotarłem tam z opóźnieniem, ale brat, który był tam wcześniej, też twierdził, że nic nie zginęło. Były srebra, cenne obrazy, biżuteria pani Solskiej, to wszystko zostało nieruszone. Trudno mówić o tle rabunkowym. Do tego kwestia podejścia do mojego ojca.

- To znaczy?

- Jego maltretowanie, zadawanie bólu przez kilka godzin, zadawanie powolnej śmierci też świadczy o tym, że zbrodni nie dokonali zwyczajni rabusie.

- Minister Ziobro mówi o tym, że sprawcy byli profesjonalistami, umieli zacierać ślady.

- Co więcej, przestępcy doskonale znali rozkład domu, wiedzieli, co gdzie się znajduje. To też temat dla śledczych. Ale dobrze, niech to badają, dochodzą do prawdy, sami niczego nie wymyślimy.

- Kilka miesięcy temu Tomasz Sekielski dostarczył policji pudło od pańskiego brata, zawierające dowody w sprawie, które Jan Jaroszewicz otrzymał z policji. Dowody te - zakrwawione koszule, folie daktyloskopijne - jak twierdzi minister Ziobro, pomogły w weryfikacji prawdomówności oskarżonego, który poszedł na współpracę. Wtedy w wywiadzie dla "Super Expressu" mówił pan, że dziwi pana zachowanie pańskiego brata?

- Zawsze dziwiło mnie jego postępowanie. My nie utrzymujemy kontaktów od 26 lat, to chyba też o czymś świadczy.

- Dziwi pana, że tyle lat czekał z otwarciem tych pudeł z dowodami w sprawie. Ale on twierdzi, że nie otwierał pudła, bo przeżywał traumę?

- To jest dla mnie nienormalne. Ja wśród znajomych pytałem, czy gdyby dostali z policji pudło z rzeczami po ojcu, czyby do tego pudła zajrzeli. Wszyscy mówili, że by zajrzeli. On twierdzi, że nie zajrzał. Dziwne.

- Było wiele teorii na temat motywów zbrodni. Pana ojciec wydał książkę, miał wydać kolejną, odsłaniającą kulisy PRL i transformacji. Miał też mieć dokumenty na temat polityków innych państw i byłych opozycjonistów, kulisów zmiany ustroju w Polsce. Bandyci mieli szukać w domu owych dokumentów. Ma pan wiedzę na ten temat?

- To oczywiście bardzo prawdopodobne. Choć wiedzy żadnej nie mam, dokumentów nie widziałem, ale to bardzo możliwa wersja.

- Na jakiej podstawie tak pan uważa?

- Jeżeli ktoś przez 36 lat jest w rządzie, przez dziesięć lat jest premierem, to ma ogromną wiedzę, a także musi mieć jakieś papiery. To samo się narzuca.

- Mówił pan jednak, że ma swoją teorię na temat zbrodni. Czy może pan ją przybliżyć?

- Dla mnie głównym pytaniem jest to, dlaczego zginęła Alicja Solska. Bo fakt zastrzelenia pani Solskiej to było pozbawienie życia jednym strzałem. Ojciec był maltretowany przez wiele godzin. Nie wiemy nawet, czy przestępcy zabili go bezpośrednio, czy też konał, dusząc się przez wiele godzin.

- Sugeruje pan, że początkowo sprawcy nie chcieli zabić Alicji Solskiej, że dopiero w trakcie wydarzyło się coś, co doprowadziło ich do zabójstwa także drugiej osoby?

- Jest pan na dobrej ścieżce. Trzeba zauważyć, że nad ojcem była roztoczona pewna "opieka". Podczas tortur obandażowano mu głowę. Zmieniono koszulę na czystą. Mógł to zrobić jedynie ktoś, kto doskonale wiedział, gdzie ta koszula się znajduje. Ojciec w trakcie tortur przed śmiercią przyjął leki. Były to leki, które musiał brać. A więc podał mu je ktoś, kto doskonale wiedział, jakich lekarstw potrzebuje, gdzie one się znajdują. Bandyci, rabusie, mordercy by o tym wiedzieli? Nie sądzę. Ale cóż - niech śledczy pracują, niech badają tę sprawę. Mam nadzieję, że wreszcie uda się dojść do pełnej prawdy.

Sprawdź: Człowiek Ziobry miażdży Sekielskiego. Sprawa Jaroszewiczów